Jak donosi Biełsat:
Łukaszenka nie ustaje w walce o dobro ziemniaków i proponuje Białorusinom sadzenie “przynajmniej dwóch rzędów tego warzywa” na swoich działkach.
Białoruś ma problem z deficytem ziemniaków. Nie tak dawno białoruski dyktator radził obywatelom, żeby jedli mniej kartofli, a także obwiniał „politykę” o ich deficyt. Ponadto przywódca reżimu pochwalił się, że dla niego Akademia Nauk Białorusi już posadziła ziemniaki. Łukaszenkę poparł jego czołowy propagandysta, który ostro zareagował na skargi ze strony Białorusinów na brak warzywa: “Tylko o żarciu myślą” – powiedział Ryhor Azaronak.
Dziś w obwodzie mińskim dyktator obiecał dostarczyć ziemniaki “dla wszystkich, którzy tu stoją”. Nie wyjaśnił jednak, co z obywatelami, którzy akurat tam nie stali. Przy okazji podkreślił po raz kolejny, że w państwie powinien stanąć również pomnik krowy. Jak ma się krowa do deficytu ziemniaków – też nie wiadomo.
Ponadto Łukaszenka wydał taki rozkaz swoim urzędnikom: “Nie wyć i nie jęczeć – pracować!”. “Ktoś walczy, ktoś na tym zarabia. A my powinniśmy ludzi odżywiać” – dodał z troską przywódca reżimu.
Dyktator nie komentuje niestety tego, że Białoruś w wyniku działań jego reżimu walczy z wieloma poważnymi problemami – np. dużym spadkiem demografii czy poważnym odpływem specjalistów z kraju – chociażby medyków, nauczycieli czy informatyków. Może w ramach polityki “pół szklanki pełnej” uznał, że im mniej ludzi, tym mnie zjedzą ziemniaków?
źródło: reżimowe białoruskie media
#Łukaszenka #nie #ustaje #walce #dobro #ziemniaków #proponuje #Białorusinom #sadzen..