4 C
Warszawa
22 marca, 2025, 06:18
MigranciwPolsce.pl
Na Ukrainie walczy batalion imienia Maksyma Krzywonosa, który jest sformowany z …

Na Ukrainie walczy batalion imienia Maksyma Krzywonosa, który jest sformowany z …


Jak donosi Biełsat:
Na Ukrainie walczy batalion imienia Maksyma Krzywonosa, który jest sformowany z żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy – tych, którzy dostali się do rosyjskiej niewoli. Celem jednostki, jak mówią jej członkowie w wywiadach z propagandystami, jest obalenie obecnej władzy w Kijowie i przekształcenie Ukrainy w „kraj przyjazny Rosji”. Zgodnie z ustaleniami naszego rosyjskojęzycznego portalu Vot Tak do jednostki rzeczywiście dołączają ukraińscy żołnierze, a wśród nich jest m.in. lwowianin i były żołnierz Azowa. Rodziny niektórych żołnierzy nie wiedzą nic o losie swoich bliskich.

Wiosną 2024 roku rosyjskie media państwowe zaczęły informować o kolejnym projekcie rekrutacji ukraińskich żołnierzy do armii rosyjskiej – batalionie imienia Maksyma Krzywonosa. Jak informowała agencja TASS, jednostka ta została utworzona jesienią 2023 roku z ukraińskich jeńców wojennych i cywilów, którzy opuścili Ukrainę i zdecydowali się walczyć w rosyjskiej armii.

Dokładny status batalionu jest niejasny, ale Komsomolskaja Prawda pisała, że jest on częścią Korpusu Ochotniczego (nie mylić z Rosyjskim Korpusem Ochotniczym, który walczy po stronie Ukrainy) rosyjskich sił zbrojnych. Od lata 2023 roku jednostki ochotnicze muszą podpisywać umowy z rosyjskim Ministerstwem Obrony. Nieznana jest jednak liczebność batalionu. Na niektórych filmach formacji można zobaczyć kilkudziesięciu żołnierzy.

KONTEKST: Maksym Krzywonos – pułkownik kozacki, jeden z głównych przywódców powstania Chmielnickiego. Powstanie zakończyło się, gdy Kozacy na mocy ugody perejasławskiej oddali Ukrainę pod opiekę Rosji.

Batalion pozycjonuje się jako jednostka Ukraińców walczących za Ukrainę – ale „przyjazną Rosji”. Na niektórych filmach wojskowi zwracają się do żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy po ukraińsku, a w licznych wywiadach podkreślają, że walczą przeciwko „okupacji Ukrainy przez Zachód”. Według Swiatosława Hubina, członka batalionu, służący w jednostce „pozostają wierni przysiędze, którą złożyli nie reżimowi Zełenskiego i zachodnich przywódców, ale narodowi Ukrainy”.

Jednostką dowodzi urodzony w Charkowie Wiaczesław Hubin, znany jako „Batia Charkowski” (pol. charkowski stary). Przed Euromajdanem był on deputowanym charkowskiej rady miejskiej, a później uciekł do Rosji i zaczął walczyć po stronie tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. Hubin figurował również wśród zamieszanych w skandal dotyczący wykorzystywania zmobilizowanych żołnierzy z Tuwy w Doniecku przez funkcjonariuszy „Ludowej Milicji DRL”. 

Zdaje się, że batalion rzeczywiście bierze udział w walkach – na jego kanale na Telegramie regularnie publikowane są filmy z frontu, a amerykański Instytut Badań nad Wojną wspomina o jednostce w swoich raportach. Jednak jako projekt medialny batalion Krzywonosa nie odniósł zbyt dużego sukcesu – tylko 7,4 tys. osób subskrybuje jego kanał telegramowy. W promowanie jednostki zaangażowane są rosyjskie media państwowe, a kanał Russia Today nawet nakręcił o niej 50-minutowy film zatytułowany „Uzdrowienie”.

KONTEKST. Zmuszanie jeńców wojennych do służby w armii kraju-agresora jest uważane za zbrodnię wojenną w świetle międzynarodowego prawa humanitarnego. III Konwencja Genewska z 1949 roku (art. 130) zabrania zmuszania jeńców wojennych do służby w siłach zbrojnych wrogiego kraju. Naruszenie tego zakazu jest kwalifikowane jako poważne naruszenie Konwencji.

Lwowianin walczy za Ukrainę, ale po stronie Rosji

Jak ustalił Vot Tak, batalion Krzywonosa rzeczywiście jest obsadzony przez ukraińskich jeńców wojennych. Ustaliliśmy imiona i nazwiska co najmniej dziesięciu z nich i upewniliśmy się, że wszyscy oni są żołnierzami Sił Zbrojnych Ukrainy, którzy dostali się do rosyjskiej niewoli. Skontaktowaliśmy się z krewnymi trzech jeńców i potwierdzili oni, że ich bliscy walczą teraz po stronie Rosji.

Jednym z żołnierzy batalionu okazał się pochodzący ze Lwowa Marian Daniłow. Udzielił on wywiadu dla Rossija 24, w którym powiedział, że celem jednostki utworzonej z więźniów jest „uświadomienie narodowi ukraińskiemu, że Rosja nie jest wrogiem, że przyjaciele są tutaj, a nie gdzieś daleko”.

KONTEKST: Żołnierze SZU w rosyjskiej niewoli mogą być zastraszani i torturowani. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ich wypowiedzi dla mediów, o których mowa w tym artykule, zostały wypowiedziane pod presją.

Daniłow został zmobilizowany do ukraińskiej armii po rozpoczęciu pełnowymiarowej inwazji. Sądząc po zdjęciach ze strony mężczyzny na rosyjskim portalu społecznościowym VK, przed wojną odbył on również obowiązkową służbę w ukraińskiej armii.

Vot Tak skontaktował się z żoną Daniłowa, Dianą. Kobieta potwierdziła, że w materiale Rossji 24 rzeczywiście pokazano jej męża. Diana nie wiedziała jednak, że jej mąż walczy w rosyjskim batalionie.

“Jak to zmienił stronę?” – zdziwiła się Daniłowa w rozmowie z korespondentem Vot Tak.

Według niej jej mąż dostał się do rosyjskiej niewoli w pobliżu Bachmuta podczas jednej z pierwszych misji bojowych po mobilizacji. Od tego czasu nie miała z nim kontaktu. Kobieta podejrzewa, że Marian dołączył do rosyjskiego batalionu nie z własnej woli. “Jeśli to zrobił, to znaczy, że nie miał innego wyboru” – mówi Diana.

W materiałach rosyjskich mediów wielokrotnie pojawiał się żołnierz jednostki Pawło Jakowlew, który na jednym z filmów podczas ćwiczeń obsługiwał drona. Komsomolskaja Prawda twierdzi, że pochodzi on z obwodu wołyńskiego. Sądząc po stronie Jakowlewa na VK, przed wojną mieszkał on w Kijowie. W 2017 roku Jakowlew opublikował na swojej stronie zdjęcia ze służby w SZU (prawdopodobnie odbywał służbę obowiązkową jako poborowy).

Jakowlew powiedział Komsomolskiej Prawdzie, że po rozpoczęciu inwazji został zmobilizowany do Oddzielnej Brygady Prezydenckiej SZU, a następnie został schwytany podczas walk w pobliżu Krasnohoriwki w obwodzie donieckim. Tam rzekomo zdał sobie sprawę, że nie chce już walczyć po stronie Ukrainy:

“Dotarliśmy na pozycję, zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy już w połowie okrążeni, nie ma dokąd uciekać. Zapędzili nas tam, oszukali nas, żebyśmy pełnili rolę mięsa armatniego. Poczułem, jakby coś w końcu kliknęło w mojej głowie – nie chciałem już walczyć po tej stronie. Zostać oszukany tyle razy i zginąć po prostu za nic” – powiedział.

Wyjaśnił, że dołączył do batalionu Krzywonosa, aby „walczyć o wolność Ukrainy od Zachodu”. Powiedział, że zawsze był przeciwko Euromajdanowi, uważał Rosję i Ukrainę za „braci”, a jego rodzina zawsze mówiła po rosyjsku, świętowała 9 maja i „czciła bohaterskie czyny swoich dziadków”. Jakowlew ma również krewnych w obwodzie kurskim (według ustaleń Vot Tak jego wujek mieszka w tym regionie).

Na jednym ze zdjęć zamieszczonych na VK z 2015 roku Jakowlew ma na sobie koszulkę z napisem „Ukraina ponad wszystko”, a na drugim profilu w sieci społecznościowej nosił nazwę „Ziga Zaga”. Może to wskazywać, że wcześniej interesował się ukraińskimi prawicowymi ruchami.

Krewny Jakowlewa, który mieszka na Ukrainie (nie podajemy imienia rozmówcy na jego prośbę) potwierdził Vot Tak, że Pawło przeszedł na stronę Rosji. Jego krewny dowiedział się o tym wczesnym latem 2024 roku z TikToka, kiedy zobaczył Pawła na jednym z rosyjskich filmów propagandowych.

-Na początku byłem zszokowany. Całkiem możliwe, że rolę odegrał tutaj po prostu strach i dlatego Pawło przeszedł na stronę zła. Cóż, spędził dużo czasu w Rosji przed [wojną], więc może w tym czasie zdążyli mu wyprać mózg – mówi krewny Jakowlewa w rozmowie z Vot Tak.

„Nie chciał walczyć ani za Ukrainę, ani za Rosję”

Stanowisko dowódcy batalionu Krzywonosa zajmuje Kyryło Biełousow, który, jak sam mówi, służył w SZU na podstawie kontraktu od 2011 roku. Vot Tak znalazł zdjęcia Biełousowa w ukraińskim mundurze wojskowym wykonane w 2017 roku w Donbasie, który był wówczas częściowo kontrolowany przez prorosyjskich separatystów przy wsparciu rosyjskich sił zbrojnych.

W wywiadzie z propagandystami mężczyzna powiedział, że już po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny schwytano go po tym, jak został ranny pod Krasnym Łymanem. Po tym rzekomo zdecydował się przejść na stronę Rosji.

“Ludzie zdają sobie sprawę, że konieczna jest zmiana władzy w Kijowie, na Ukrainie, aby mogła stać się jednym braterskim narodem z Rosją, jak to było wcześniej. Ale nie ma lidera, który sprzeciwiłby się wpływom Zachodu” – powiedział Biełousow w wywiadzie dla kanału Rossija 24, powtarzając w zasadzie tezy rosyjskiej propagandy.

Zapytany przez rosyjskiego propagandystę, jak to jest zabijać swoich byłych kolegów, Biełousow odpowiedział: “Wojna to wojna. To trzeba zrozumieć. To nie z powodu Rosji zginęli [ukraińscy] synowie i dzieci, ale z powodu zachodnich wpływów. Kiedy ludzie to przemyślą, zmienią zdanie i przejdą na jasną stronę”.

Za oprawę medialną batalionu odpowiada żołnierz o pseudonimie „Historyk”. Przeprowadza wywiady z innymi żołnierzami jednostki i zdaje raporty z sytuacji na froncie. Jak dowiedział się Vot Tak, na usuniętej stronie VK imię „Historyka” było zapisane w ukraińskiej wersji – „Wołodymyr” (redakcji nie udało się ustalić jego nazwiska), a samo konto było założone na ukraiński numer telefonu. Może to wskazywać, że osoba ta rzeczywiście mieszkała kiedyś na Ukrainie.

Wśród żołnierzy batalionu znaleźli się również były żołnierz pułku „Azow” Anton Maskin, byli żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandr Łuszko, Ołeksij Podhorecki, Maksym Burianczuk i Danił Strelcow (wszyscy którzy po schwytaniu udzielili wywiadów rosyjskim kanałom), a także Serhij Szarahow.

Krewni niektórych żołnierzy, z którymi udało nam się skontaktować, odmówili rozmowy z naszym korespondentem. Tylko krewna Szarahowa, która mieszka w Rosji, dała krótki komentarz. Powiedziała, że nikt z jego rodziny nie wie, gdzie obecnie przebywa Serhij (ostatni raz wspomniano o nim w materiale Russia Today poświęconym batalionowi w maju 2024 roku).

Mężczyzna został powołany do ukraińskiej armii podczas mobilizacji, ale „prawdopodobnie wcale nie chciał walczyć [ani za Ukrainę, ani za Rosję], ma rodzinę i tam, i tam” – mówi krewny Szarahowa. Jednak w wywiadzie dla Russia Today mężczyzna powiedział, że „wiele słyszał i czytał w internecie o [batalionie Krzywonosa] i od dawna chciał się [tam] przenieść”.

Odkąd batalion istnieje zginął co najmniej jeden jego żołnierz – Władysław Krykun. Informację tę podaje w swoim materiale Russia Today. Na profilu Krykuna w serwisie VK podano, że mieszkał w Czerkasach. Na jednym z nagrań jednostki mężczyzna powiedział, że „nie chciał iść na wojnę, unikał jej, ale Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zaczęła mu grozić” i musiał wstąpić do wojska. Będąc na pozycjach, zobaczył na TikToku film o batalionie Maksyma Krzywonosa i postanowił do niego dołączyć. Po jego schwytaniu rosyjskie kanały publikowały nagranie przesłuchania Krykuna i pisały, że on sam „podniósł ręce i złożył broń”.

Grozi im oskarżenie o zdradę stanu

Przedstawiciel Biura Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy ds. organów sektora obrony i bezpieczeństwa Jurij Kowbasa powiedział Vot Tak, że ukraińscy jeńcy, którzy dołączyli do batalionu im. Krzywonosa, mogą zostać oskarżeni o zdradę stanu. Jednak jego zdaniem, jeśli ci ludzie pod presją wstąpią do batalionu, to mogą dobrowolnie oddać się do niewoli ukraińskiej.

“Tacy żołnierze powrócą na Ukrainę i w procesie współpracy z organami śledczymi i będą mogli udzielić wszelkich niezbędnych informacji” – powiedział Kowbasa. Z jego słów wynika, że Ukraińcy, którzy wstąpili do batalionu, nie będą karani, jeśli zostanie udowodnione, że zostali zmuszeni do wstąpienia do formacji.

W grudniu 2024 roku Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wszczęła postępowanie karne na podstawie artykułu o zdradzie stanu przeciwko rodowitemu kijowianinowi, byłemu żołnierzowi Sił Zbrojnych Ukrainy, który wstąpił do batalionu imienia Maksyma Krzywonosa. W wywiadzie dla rosyjskich mediów mieszkaniec Kijowa przyznał, że podczas walk zabił dwóch ukraińskich żołnierzy i podpalił wojskową ciężarówkę. SBU nie podała nazwiska mężczyzny, ale prawdopodobnie jest to Ołeksij Podhorecki, który udzielił wywiadu Komsomolskiej Prawdzie – tam mówił zabójstwie dwóch żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy.

Vot Tak zwrócił się z zapytaniem do SBU i Prokuratury Generalnej Ukrainy o przekazanie informacji, czy służby te wiedzą o służbie jeńców wojennych w batalionie Maksyma Krzywonosa, czy osoby te będą sprawdzane pod kątem przymuszania ich do wstąpienia do armii rosyjskiej oraz czy przeciwko takim Ukraińcom wszczęto postępowania karne. W momencie publikacji tekstu nie dostaliśmy odpowiedzi.

Analityk polityczny Konstantin Skorkin uważa, że głównym celem tworzenia takich jednostek jest propaganda, a nie cele militarne.

“Uważam, że nie ma masowego werbowania ukraińskich jeńców wojennych [do armii rosyjskiej], ponieważ prawdopodobnie nie ma wystarczającej liczby osób chętnych do tego i [Rosjanie] nie ufają im na tyle, by dać im broń. To jest czysta propaganda, która opiera się na tezie o „braterskich narodach”, o wyzwoleniu i denazyfikacji Ukrainy” – powiedział Skorkin w rozmowie z Vot Tak.

Jak podkreślił ekspert, za pomocą takich batalionów Rosja próbuje również zrównoważyć temat udziału rosyjskich ochotników w wojnie po stronie Ukrainy.

“W szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy jest Legion „Wolność Rosji”, który walczy o wyzwolenie Rosji od Putina. A Rosjanie będą mieli batalion im. Maksyma Krzywonosa, w którym służą zwykli Ukraińcy, rzekomo oszukani przez “reżim Zełenskiego”, którzy zostali zmobilizowani siłą, zobaczyli światło i stanęli po stronie Rosji – podsumował Skorkin.

Władimir Kiriłłow / vot-tak.tv, ksz / belsat.eu



#Ukrainie #walczy #batalion #imienia #Maksyma #Krzywonosa #który #jest #sformowany

Żródło materiału: BIEŁSAT

Polecane wiadomości