16.2 C
Warszawa
9 października, 2024, 19:20
MigranciwPolsce.pl
Wraz z początkiem pełnowymiarowej agresji na Ukrainę w rosyjskich sieciach społecznościowych zaczęło...

Wraz z początkiem pełnowymiarowej agresji na Ukrainę w rosyjskich sieciach społecznościowych zaczęło…


Jak donosi Biełsat:
Wraz z początkiem pełnowymiarowej agresji na Ukrainę w rosyjskich sieciach społecznościowych zaczęło pojawiać się coraz więcej treści związanych z wojną. Na oficjalnie zablokowanym w Rosji Instagramie pojawiły się nowe blogerki – żony uczestników wojny.

Tęsknią za swoimi mężami, podróżują na okupowane terytoria, walczą o pieniądze od państwa, zbierają środki na umundurowanie i sprzęt. Żony rosyjskich wojskowych wspierają mężów w walce, ale nie rozumieją, dlaczego Ukraińcy ostro reagują na ich posty. Nasz rosyjskojęzyczny portal Vot Tak sprawdził, czym dzielą się one w sieciach społecznościowych, co przyciąga obserwujących na ich profile i jaki jest ich stosunek do agresji przeciwko Ukrainie.

Tęsknota za mężem i zbiórki na kamery termowizyjne

Głównym tematem większości postów żon rosyjskich żołnierzy jest oczekiwanie na powrót ukochanego z wojny. Odliczają dni do przepustki, same udają się do jednostek swoich mężów i pokazują, jak godzinami rozmawiają z nimi przez telefon.

Jedną z najpopularniejszych instagramerek wśród żon rosyjskich wojskowych jest 24-letnia Alina. Mieszka w obwodzie briańskim. Zaczęła prowadzić profil jeszcze przed wojną, a do września 2024 roku zdobyła 326 tys. obserwujących na Instagramie i 1,3 miliona na TikToku. Część swoich treści poświęca wychowywaniu 11-letniego brata z zespołem Downa, a część temu, jak ona i jej mały syn czekają na powrót męża i taty – 28-letniego Nikity – z wojny.

“Jakieś trzy lata temu zaczęłam prowadzić bloga zupełnie przypadkowo, pobrałam TikToka, tam montowałam filmy z moim bratem i obserwowałam postępy. Potem filmy same zrobiły się popularne, zaczęłam publikować więcej, zyskałam ogromną publiczność. Potem przeszłam na Instagram” – pisze blogerka.

Kiedy jej mąż został zmobilizowany we wrześniu 2022 roku, treści uległy zmianie: Alina zaczęła poruszać temat tzw. SWO („specjalnej operacji wojskowej”, jak Rosjanie określają wojnę na Ukrainie) i związku na odległość z mężem. W pierwszych dniach mobilizacji blogerka żaliła się, że w jednostce, do której trafił jej małżonek, nie było nawet wystarczającej liczby łóżek, więc musiał spać na podłodze. Później, gdy Nikitę przygotowywano do wyjazdu na front, Alina pakowała jego rzeczy.

W wideo na stories skarżyła się, że musi kupić mężowi kamizelkę w sklepie wojskowym za 6 tysięcy rubli (obecnie ok. 250 zł).

– Przygotujcie portfele, drogie panie! – ostrzegła kobiety takie jak ona.

Mimo wysokich kosztów blogerka regularnie wysyła mężowi paczki. Alina robi również świece okopowe, a nawet publikuje na swoim profilu instrukcje wideo dla tych, którzy chcą „pomóc swoim”.

Obecnie rodzina Aliny utrzymuje się z pensji męża, zasiłku na dziecko i dochodów z bloga. W ciągu ostatnich dwóch lat dziewczyna widziała się z mężem zaledwie kilka razy: Nikita przyjechał do domu na urlop, a Alina odwiedziła go w jednostce. O wszystkich spotkaniach opowiedziała szczegółowo w sieciach społecznościowych.

-Dziewczyny widzą siebie w tych filmach, gdzie ja czekam na męża lub jadę do niego. To daje im siłę, myślą, że są na dobrej drodze, że nie są w tym same. To tworzy fajną atmosferę w internecie. Myślę, że tak powinno się zachowywać, gdy ma się męża na SWO, by podnosić na duchu zarówno żony, jak i mężów – dzieli się swoimi przemyśleniami Alina.

Ideę wzajemnego wsparcia podziela również blogerka Daria, która wraz z synem mieszka w Kraju Nadmorskim na Dalekim Wschodzie. Jej mąż jest na froncie od początku pełnowymiarowej inwazji, a dziewczyna zaczęła opowiadać na swoim blogu o wypłatach dla żołnierzy, zniżkach dla żon, wojskowych kredytach hipotecznych i innych świadczeniach.

Daria udostępniła instrukcję, w której podała, jakich danych żony walczących na linii frontu nie powinny publikować w mediach społecznościowych:

informacji o miejscu pobytu męża;
pełnego imienia i nazwiska oraz pseudonimu;
nazwy i numeru jednostki wojskowej;
informacji o planach wojskowych;
“wypowiedzi wymierzonych w państwo”;
informacji, które można uznać za dyskredytujące Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej;
informacji stanowiących tajemnicę państwową.

Pieniądze i świadczenia związane z wojną są jednym z głównych tematów na jej blogu. Daria zebrała 117 tys. rubli (ok. 4800 zł) na kamerę termowizyjną dla jednostki, w której walczy jej mąż. Zbiórkę udało jej się zakończyć w kilka dni. Kolejnym ważnym tematem są obrażenia jej męża. Po sześciu miesiącach spędzonych na froncie, mężczyzna odniósł drobne obrażenia w wyniku wybuchu miny. Jak informowała na swoim profilu Daria, jej mąż przeszedł pełną rehabilitację, ale noga boli go do dziś, ponieważ odłamek nie został usunięty.

Po urazie Daria przyjechała do szpitala, w którym leżał jej mąż, a na blogu opowiedziała szczegółowo, jak bardzo się o niego martwiła, a następnie – jak walczyła o 3 miliony rubli (ok. 123 tys. zł) należne od państwa za obrażenia poniesione w walce. W normalnych okolicznościach placówka medyczna powinna wysłać zaświadczenie o urazie do jednostki wojskowej, a stamtąd żona powinna uzyskać pomoc w ubieganiu się wypłatę, jednak list zaginął gdzieś po drodze. Po dziewięciu miesiącach Daria zdecydowała, że będzie musiała na własną rękę postarać się o należną kwotę. Wysłała wniosek do szpitala, odwołanie do jednostki wojskowej i prokuratury.

-Nie piszcie mi, że biegam za pieniędzmi. Życia nie da się kupić za żadne pieniądze. Jeśli kwota się należy, to powinna zostać wypłacona. Kto zawinił? To nie jest wina szpitala. Prokuratura to załatwiła – napisała po tym, jak rodzina otrzymała upragnione 3 miliony rubli półtora roku po zranieniu.

Długo wyczekiwane spotkania z mężami

Inna mieszkanka obwodu briańskiego, 24-letnia Jewgienia, również prowadzi bloga. Jej mężem jest 30-letni dowódca czołgu, Jewgienij. Para zaczęła spotykać się już po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a pobrała się w grudniu 2023 roku, podczas przepustki Jewgienija. Dziewczyna kilkakrotnie spotkała się z mężem w okupowanym przez Rosjan Ługańsku, kiedy miał kilka dni wolnego.

“Najpierw zaczęłam prowadzić bloga, a potem czat wsparcia dla żon wojskowych. Pomysł z czatem pojawił się później, ponieważ wiele dziewczyn pisało do mnie w prywatnych wiadomościach – były zainteresowane tym, jak radzę sobie z czekaniem, ze strachem. Postanowiłam więc stworzyć miejsce, w którym wszystkie te dziewczyny mogłyby dzielić się swoimi problemami i przemyśleniami” – mówi Jewgienia.

Jewgienia pisze, że odzywa się do niej wiele czytelniczek. Zdaniem blogerki kobiety czekające na mężów dzięki niej nie czują się osamotnione w tej sytuacji. Dziewczyna opisuje siebie jako osobę pozytywnie nastawioną do życia, więc stara się publikować „podnoszące na duchu” treści. Mówi również o odznaczeniach, które otrzymał jej mąż: medalu „Za zasługi bojowe” i odznaczeniu „Przodującego w służbie pojazdów pancernych”.

“Ale smutnej strony oczekiwania nie da się uniknąć. Nie da się ukryć strachu o męża. Jestem więc szczera z moją, być może niewielką, publicznością” – przyznaje.

„Smutne treści” pojawiają się również na stronie Walerii z obwodu saratowskiego. Do października 2022 roku wraz z mężem Iwanem wychowywała dwójkę dzieci. Następnie mężczyzna został zmobilizowany i natychmiast musiał udać się na front. Teraz dziewczyna sama radzi sobie ze wszystkimi sprawami rodzinnymi.

Po trzech miesiącach Iwan otrzymał urlop i pozwolono mu spędzić go na Białorusi. Waleria przyjechała do męża do Mińska i relacjonowała na blogu, jak przebiegło ich spotkanie. Następnym razem zobaczyli się po trzech miesiącach – w maju 2023 roku. Od tamtego momentu Iwan kilkukrotnie już dostawał przepustki.

Walerija zaczęła blogować jeszcze przed rozpoczęciem wojny, ale dopiero po wyjeździe męża na front zajęła się tym „na poważnie”.

-W 2018 roku mój mąż (wtedy jeszcze się spotykali – belsat.eu) dał mi mojego pierwszego iPhone’a 6s. Aparat był niesamowity – zaczęłam robić dużo zdjęć i je publikować, ale bardziej jako pamiętnik. W 2022 roku, kiedy ogłoszono mobilizację i mój mąż wyjechał na SWO, byłam w okropnym stanie. Mój blog pomógł mi nie zamykać się w sobie, a wręcz przeciwnie – zaczęłam się rozwijać, być dobrej myśli i zachowywać dobry nastrój – opowiada.

Teraz Walerija pokazuje na Instagramie swoją pracę fryzjerki i zdjęcia swoich dzieci, ale podkreśla, że „temat SWO jest istotny” na jej blogu. Jak mówi, poświęca temu tylko niewielką część swoich treści, chociaż uważa, że „powinno się dużo o tym mówić, aby do ludzi w końcu dotarło, co się dzieje”.

Dziewczyna publikuje również w sieciach społecznościowych piosenki o tym, jak czeka na powrót swojego męża z wojny. „Chronić swoją przed wrogami. Choć czasem tęsknota naprawdę boli” – śpiewa w jednym z wideo.

Wsparcie od mężów

Prawie wszystkie blogerki, które publicznie opowiadają o udziale swoich mężów w wojnie, twierdzą, że partnerzy wspierają ich działalność w mediach społecznościowych. Alina mówi, że jej mąż zgadza się od czasu do czasu pojawić na blogu, mimo że „jest nieśmiały”. Jak pisze dziewczyna, mąż jest zadowolony, że Alina robi to, co lubi, a ponadto strona na Instagramie przynosi rodzinie dochód.

Mąż Jewgienii wspiera jej blog, ponieważ cieszy się, że może ona publicznie zadeklarować „jak bardzo dumna jest z męża”. Mężczyzna „bez żadnego ale” zgadza się wystąpić w filmikach.

Sytuacja Walerii jest nieco inna. Pisze ona, że jej małżonek „nie do końca wspiera” jej działalność.

“Najważniejsze, że mi się to podoba. Kiedyś często pojawiał się w moim profilu razem ze mną, teraz publikuję tylko urywki, momenty, kiedy przyjeżdża na urlop, ale znacznie mniej, ponieważ teraz wiele rzeczy nie można pokazać w sieci” – relacjonuje dziewczyna.

Pozdrowienia od Ukraińców

Większość blogerek praktycznie nie wypowiada się na temat swojego stosunku do polityki i rosyjskich władz. Nie afiszują się z własną opinią na temat wojny. Na profilu każdej z blogerek są posty lub stories o tym, jak ciężko jest czekać na męża, jak bardzo chciałyby one pokoju i powrotu „bohaterów” do domu. Nie mówią publicznie o powodach wojny ani o tym, co dokładnie robią ich mężowie w innym kraju. Kiedy ich zdjęcia z małżonkiem w mundurze wojskowym z naszywką „Z” są komentowane przez Ukraińców, którzy życzą „ukochanemu mężowi i ojcu powrotu w worku”, same blogerki często wyrażają szczere niezrozumienie – „co oni takiego wam zrobili?”.

Profil Aliny jest dość popularny, więc wiadomość o udziale jej męża w wojnie szybko rozprzestrzeniła się w sieci. Wkrótce zrzuty ekranu z jej profilu zostały opublikowane na kilku ukraińskich serwisach. Jak przyznaje dziewczyna, po tym na jej blogu pojawiły się setki negatywnych komentarzy. Teraz Alina zauważa, że „ogromna ilość negatywnych komentarzy” od użytkowników Instagrama dotyczy jej brata i jej figury. Osobną kategorię zajmują komentarze na temat jej męża, który na wojnę „rzekomo poszedł tylko dla pieniędzy”.

“Jest mi trudno psychicznie, ale mam odpowiednie nastawienie i nadzieję, że wrócę na właściwe tory. Po tym, jak mój profil został udostępniony na ukraińskich portalach, nie będę nic mówić o mężu, aby chronić moją rodzinę” – mówi dziewczyna.

Walerija zauważa, że „ostatnio pojawiło się dużo hejtu: w komentarzach i wiadomościach”. Dziewczyna od razu usuwa negatywne komentarze, a użytkownicy, którzy je piszą, trafiają na czarną listę. Blogerka nie reaguje w żaden sposób na hejt: “Nic nie czuję, naciskam przycisk i idę dalej”.

“Rzeczywiście nadal jest trochę ciężko, ale teraz jest o wiele łatwiej niż na początku. Ponieważ z reguły tacy ludzie są po prostu dziwni lub w ich życiu dzieje się coś bardzo złego” – przyznaje jednocześnie.

Jewgienia również zaczęła mierzyć się z „negatywnymi komentarzami” po tym, jak część treści poświęciła wojnie. Jak mówi, Ukraińcy aktywnie komentowali każdy z jej filmów. Kiedy poskarżyła się na to swojemu małżonkowi, ten kazał jej wyłączyć opcję komentowania. Jewgienia tak zrobiła, ale teraz wszystkie wiadomości przychodzą bezpośrednio do niej – jako prywatne.

-Komentarze były różne: i groźby, i ostrzeżenia o zbliżającej się śmierci jej męża. Wszystko najgorsze, co można sobie tylko wyobrazić. Nie reaguję w żaden sposób. Nie mam nic przeciwko Ukraińcom, ale ci ludzie, którzy to piszą, nie wyróżniają się inteligencją. A na głupich się nie obrażam – mówi Jewgienia.

Zwykle nie czyta tekstu wiadomości z hejtem, ale natychmiast je usuwa i blokuje autora:

“Nie rozumiem, dlaczego w ogóle chce im się pisać do kogoś prywatnie w ten sposób. Dziwi mnie to, ale nie przeszkadza. Ja ich rodzinom i ogólnie nikomu nie życzę tego, czego oni życzą mnie” – dodaje.

Wasilisa Prokofiewa/ vot-tak.tv, ksz/ belsat.eu



#Wraz #początkiem #pełnowymiarowej #agresji #Ukrainę #rosyjskich #sieciach #społecznościowych #zaczęło..

Żródło materiału: BIEŁSAT

Polecane wiadomości

Skip to content