5.7 C
Warszawa
17 listopada, 2024, 16:39
MigranciwPolsce.pl
Długo powstający i anonsowany od miesięcy plan pokojowy okazał się mieszanką bardziej i mniej realis...

Długo powstający i anonsowany od miesięcy plan pokojowy okazał się mieszanką bardziej i mniej realis…


Jak donosi Biełsat:
Długo powstający i anonsowany od miesięcy plan pokojowy okazał się mieszanką bardziej i mniej realistycznych życzeń i ofertą, ale dla Ukraińców. Pokazuje jednocześnie ogromną determinację Kijowa, by zyskać gwarancje bezpieczeństwa w ramach NATO.
Ukraiński prezydent wreszcie przedstawił swój “plan zwycięstwa”. Gdyby spojrzeć na cały proces powstawania i ogłaszania tego planu, to był on podręcznikowym wręcz przykładem dość uproszczonego marketingu politycznego. Najpierw skąpe informacje, że Kijów ma plan zakończenia wojny. Potem wypuszczane co jakiś czas po kawałku informacje, czego Ukraina będzie się domagała plus nieustannie budowane napięcie i na koniec suspens. Czyli Wołodymyr Zełenski ogłaszający swoją “piątkę” najpierw przed Radą Najwyższą Ukrainy (wczoraj), a dziś przed europejskimi liderami na unijnym szczycie.

Trudno nawet mówić o rozczarowaniu przedstawionym planem. Właściwie w różnej formie wybrzmiewał on od początku wojny z ust Zełenskiego. No, może poza wyrażanymi nieustannie oczekiwaniami, że Ukraina odzyska całe terytorium w granicach z 1991 roku, a więc łącznie z Krymem. Warunki związane z integralnością terytorialną akurat nie znalazły się w “piątce Zełenskiego”. To akurat nic dziwnego. Nie oznacza to wcale, że Kijów rezygnuje z planu odzyskania okupowanych przez Rosję terytoriów. Jednak “plan zwycięstwa” nie jest przecież ofertą negocjacyjną dla Rosji. Nie jest w ogóle koncepcją do wyłożenia na stół rozmów przyszłych negocjacji o zakończeniu wojny. Jest natomiast ofertą skierowaną do zachodnich przywódców, a patrząc dalej, ofertą dla Ukraińców.

Fantazje czy konkrety?

Dlatego właśnie Zełenski nie zaskoczył swoim planem. Powtórzył w nim większość warunków i oczekiwań formowanych od dawna w różnych wypowiedziach i na wielu spotkaniach międzynarodowych. Tyle że zebranych w jedną, w miarę spójną całość. Od początku wojny, pytany o wizję zakończenia wojny, Zełenski formował maksymalistyczne oczekiwania: powrót do granic z 1991 roku plus Ukraina w NATO.

Właściwie do tych dwóch warunków można by streścić plan Zełenskiego (z tym, że warunek związany z terytorium w “piątce” się nie znalazł). Punkt pierwszy, czyli wejście Ukrainy do NATO jest jednak najważniejszy. Przy czym Zełenski mówił, że rozumie, że sam proces może potrwać, ale oczekuje natychmiastowego zaproszenie do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Patrząc zupełnie na chłodno, perspektywa integracji z NATO (a także z UE) jest dla Ukrainy obecnie ważniejsza od kwestii szybkiego odzyskania utraconych terytoriów. Byłaby rozwiązaniem wręcz o cywilizacyjnym znaczeniu. Dawałaby perspektywę prawdziwego wejścia Ukrainy do zachodniego kręgu cywilizacyjnego i wyrwanie jej z niebezpiecznej próżni między Rosją a Zachodem. Byłoby sygnałem dla inwestorów, że warto przyjść na Ukrainę i robić tam interesy, odbudowywać zniszczony kraj. I wreszcie byłaby czymś, co da nadzieję Ukraińcom, że ich odwieczny problem z rosyjskim imperializmem może się skończyć.

Na koniec perspektywa NATO i UE byłaby jednoznacznym wynikiem końcowym wojny. Jasnym określeniem, że Putin ją przegrał. Bo przecież zaczął ją, by wypchnąć Zachód z Europy Wschodniej, by wciągnąć Ukrainę w krąg oddziaływania Rosji, a nie po to, by zająć Bachmut, Mariupol czy Wuhłedar.

Pozostałe punkty “piątki” są ofertą dla Zachodu, ale i mają wzmacniać przekaz pierwszego punktu. Bardziej wiązać Ukrainę z Zachodem. Np. punkt drugi, o przeniesieniu wojny na teren Rosji. Dotyczy jednak nie kolejnej operacji ukraińskiej na podobieństwo ofensywy w obwodzie kurskim, ale zgody Zachodu na użycie broni dalekiego zasięgu przeciw celom w Rosji. Czyli coś, o czym Kijów mówi od dawna. Taka zgoda, plus dostarczenie odpowiedniej broni, jest dziś dla Zełenskiego kluczowa. Umożliwiłaby ataki na cele wojskowe, ale i inne, strategiczne (np. gospodarcze, w rodzaju rafinerii) w Rosji. I mogłaby skłonić Rosję do negocjacji o zakończeniu wzajemnych ataków na infrastrukturę i cele cywilne. Ukraina mogłaby dzięki posiadaniu uzbrojenia zdolnego do skutecznych ataków w Rosji przejąć inicjatywę i zacząć pierwsze poważne rozmowy z Rosją o jakiejś formie deeskalacji.

Kolejne punkty – trzeci i czwarty – mówią o wzmocnieniu bezpieczeństwa Ukrainy poprzez np. rozmieszczenie broni “strategicznej, ale nie jądrowej” na terenie kraju i ochronę ukraińskich zasobów naturalnych.
Punkty drugi, trzeci i czwarty zawierają specjalne, niejawne załączniki, o których Zełenski rozmawiać ma z zachodnimi przywódcami. Najprawdopodobniej specyfikują one zarysowane tylko bardzo ogólnie pomysły z np. rozmieszczeniem “specjalnej” broni na Ukrainie.

Punkt piąty wydaje się najbardziej zaskakujący i najmniej realistyczny. Mówi o pomyśle rozmieszczenia w przyszłości (bliżej nieokreślonej “po wojnie”) ukraińskich żołnierzy zamiast amerykańskich w Europie w ramach sojuszu Kijowa z Zachodem. Ten punkt jest najbardziej ofertą skierowaną np. wobec Donalda Trumpa. Kijów musi się liczyć z jego ewentualną wygraną. A Trump od dawna mówi, że Europa bardziej powinna się bronić sama. Oferta Kijowa jest więc utrzymana w uwielbianej przez Trumpa transakcyjnej logice: skoro tak, to niech USA i Europa pomogą teraz Ukrainie, a Ukraina kiedyś pomoże Europie i w dodatku odciąży USA w budowaniu bezpieczeństwa.

Plan wyborczy

Przedstawione przez Zełenskiego punkty będą teraz analizowane na różne sposoby. Na poziomie rozmów “tu i teraz” muszą wyglądać dość naiwnie i budzić u wielu zachodnich polityków zdziwienie. Bo o ile z duchem oferty Zełenskiego i jej generalnym przesłaniem wielu liderów Zachodu się zgodzi, to na poziomie konkretów zaczynają się problemy. Trudno bowiem spodziewać się dziś jednomyślności w Sojuszu w kwestii zaproszenia Ukrainy do NATO. Trudno też o zgodę na użycie broni dalekiego zasięgu w takim zakresie, jak oczekuje Kijów. A na pewno będzie to trudne politycznie choćby do wyborów w USA. I to dla obu amerykańskich obozów politycznych. Reszta punktów planu nie wywoła aż tak dużych kontrowersji, bo jest po prostu mało realistyczna.

Jednak ten plan jest nie tylko dla liderów Zachodu. Przede wszystkim jest dla Ukraińców. Ma być kolejnym “projektem” wyciąganym przez władzę na sztandary, by tchnąć w ducha społeczeństwa jeszcze trochę nadziei. Po ubiegłorocznej wielkiej ofensywie (ostatecznie nieudanej, ale miesiącami budującej nastój nadziei), po ataku na obwód kurski, ma być kolejnym, najważniejszym dziś stymulatorem optymizmu.

No i ma zabezpieczać na przyszłość pozycję polityczną Zełenskiego i jego obozu władzy. Przecież kiedyś wybory będą musiały się odbyć. Kiedyś obecna pozycja Zełenskiego będzie zweryfikowana wyborczo. Prezydent i jego ludzie liczą się z tym. Chcą pokazać zatem, że mają plan na wojnę, jej zakończenie i rzeczywistość powojenną. Chcą też pokazać, że nie ustąpią ani na krok i będą robili dla kraju tyle, ile jest to możliwe. Nawet stawiając wydawałoby się fantastycznie marzycielskie warunki i oczekiwania.

Michał Kacewicz/ belsat.eu



#Długo #powstający #anonsowany #miesięcy #plan #pokojowy #okazał #się #mieszanką #bardziej #mniej #realis..

Żródło materiału: BIEŁSAT

Polecane wiadomości

Skip to content