W czwartek nasza pracowniczka, podczas spaceru w lesie w swoim wolnym czasie, natrafiła na zatrzymywaną osobę z Afganistanu. Mężczyzna był w bardzo złym stanie.
– Leżał twarzą do ziemi, jęczał z bólu, dłoń miał oblepioną zaschniętą krwią. Nad nim stało dwóch wojskowych, jeden uzbrojony oraz z pałką – relacjonuje nasza pracowniczka.
– Zapytałam ich, czy wezwali pomoc medyczną. W odpowiedzi usłyszałam, że Straż Graniczna już jedzie, co było dość dziwne, bo na miejscu, razem z wojskiem był też patrol SG. Oraz – wyraźnie złośliwie – że mogę sobie wezwać pogotowie, a nawet zabrać mężczyznę do domu i się nim zajmować, jeśli tylko mam na to ochotę.
W tej sytuacji nasza pracowniczka wezwała na pomoc osoby z Grupy Granica, które dyżurowały w okolicy.
W międzyczasie na miejsce przyjechał dodatkowy patrol Straży Granicznej. Funkcjonariusze zaczęli szykować tylne siedzenia w aucie, by tam położyć mężczyznę, jednak nie dali rady go przenieść. Wezwali wojskowy ambulans.
W oczekiwaniu na ambulans, naszej pracowniczce udało się ustalić, że mężczyzna pochodzi z Afganistanu. Miał przy sobie paszport. Z kraju uciekał w obawie przed talibami, bał się, że go zabiją. Był w fatalnym stanie psychicznym, płakał, wzywał matkę.
Chwilę później na miejsce przyjechał wojskowy ambulansem, a zaraz po nim osoby z Grupy Granica, które dyżurowały w okolicy. Chcieli udać się za wojskową karetką, aby dopilnować, że mężczyzna trafi do szpitala a także ustalić jakiego rodzaju opieki oraz wsparcia potrzebuje. Jednak, gdy tylko ruszyły, przejazd zatarasował im granatowy van.
– Sceny jak z filmu sensacyjnego, przepuścili nas dopiero, jak niemal wepchnęli nas na drzewo. Mijając, zobaczyliśmy ich twarze w kominiarkach – relacjonują osoby zaangażowane w pomoc.
– Pojechałyśmy na placówkę w Dubiczach Cerkiewnych, bo to był ten rejon. Tam usłyszeliśmy, że mężczyzna trafił do szpitala w Hajnówce. Pojechaliśmy więc na miejsce – gdzie dowiedzieliśmy się, że nikt taki nie został przyjęty.
– Dowiedziałyśmy się także, że tego dnia przyjęto trzech mężczyzn do szpitala w Bielsku Podlaskim, ale SG zdążyła już ich odebrać.
Mężczyźni zostali wypisani jako NN.
[tekst za: Grupa Granica]