Kilka dni temu udzielaliśmy pomocy grupie 11 osób z Sudanu. Byli w bardzo złym stanie, przemarznięci, poranieni, z odmrożeniami. Skarżyli się na silny ból, z trudem chodzili, niektórzy nie mieli nawet siły stać. Dwie osoby zostały zabrane do szpitala.
Zobaczenie tak dużej grupy ludzi cierpiących, ludzi, którzy są w tak złym stanie, jest dramatyczne. Dlaczego wyjechali? Co może być straszniejsze niż spędzenie wielu dni albo i tygodniu w puszczy?
Dokładnie rok temu, 15 kwietnia w Sudanie rozpoczęła się wojna, doprowadzając do jednej z największych katastrof humanitarnych na świecie i zmuszając miliony osób do ucieczki ze swoich domów.
Sudan zmaga się z problemem głodu: ludzie chorują i umierają z powodu niedożywienia. OZN w swoich raportach pisze o osobach zmuszonych jeść liście z drzew lub spożywających posiłek raz na trzy dni.
Kluczowa infrastruktura została zniszczona. Brakuje czystej wody, leków i paliwa.
W Sudanie występują także śmiertelne epidemie chorób takich jak cholera, odra i malaria.
Tymczasem około 65% populacji nie ma dostępu do opieki zdrowotnej, a od 70 do 80% szpitali w strefach konfliktu nie funkcjonuje.
Cywile doświadczają niewyobrażalnej przemocy. Militarne bojówki dokonują masowych zabójstw, gwałtów i podpaleń.
Osoby z Sudanu są jedną z najliczniejszych grup narodowościowych na polsko-białoruskiej granicy. To ludzie, którzy uciekają, żeby ratować swoje zdrowie i życie.
Wspieraj nasze działania 👉 www.egala.org.pl/wplac