Białoruscy eksperci we współpracy z Fundacją im. Friedricha Eberta zaprezentowal…


Jak donosi Biełsat:
Białoruscy eksperci we współpracy z Fundacją im. Friedricha Eberta zaprezentowali raport z cyklu „Białoruski Tracker Zmian – Analiza trendów przedwyborczych”. Autorzy badania analizują wydarzenia ostatniego półrocza w białoruskiej polityce, gospodarce i społeczeństwie, na tle których toczyła się kampania wyborcza. Przedstawiamy jego główne tezy.

Polityka zagraniczna: zaangażowanie w wojskowo-strategiczne inicjatywy Rosji

Jak mówi Arciom Szrajbman, politolog i współautor „Białoruskiego Trackera Zmian”. Najbardziej uderzającą tendencją ostatniej połowy roku jest rosnące zaangażowanie Białorusi w rosyjskie inicjatywy wojskowo-strategiczne.

Od czerwca do grudnia 2024 roku nie odnotowano znaczącego postępu w integracji białorusko-rosyjskiej na płaszczyźnie politycznej ani instytucjonalnej. Strony poczyniły postępy jedynie w szeregu kwestii technicznych, takich jak zawarcie we wrześniu umowy o wzajemnym uznawaniu podpisów elektronicznych czy zatwierdzenie w grudniu umowy o jednolitym rynku energii elektrycznej. Przyjęto również uchwałę o zniesieniu roamingu komórkowego w Państwie Związkowym Rosji i Białorusi od marca 2025 roku.

– Bardziej zauważalne pogłębienie współpracy miało miejsce w sferze wojskowo-politycznej – mówi Szrajbman. – Mińsk uczestniczył w ćwiczeniach nuklearnych z Rosją. W listopadzie Władimir Putin zaktualizował doktrynę nuklearną Rosji, rozszerzając „parasol nuklearny” na terytorium Białorusi. Wyróżnienie Białorusi wśród innych sojuszników w dokumencie można interpretować jako sygnał, że Moskwa uważa Białoruś za przestrzeń swojej pełnej kontroli i „opieki” wojskowej.
Kontynuacją integracji wojskowej było podpisanie przez Putina i Łukaszenkę 6 grudnia traktatu o wzajemnych gwarancjach bezpieczeństwa w ramach Państwa Związkowego. Putin ogłosił również możliwość rozmieszczenia nowego rosyjskiego systemu rakiet międzykontynentalnych Oriesznik na Białorusi w 2025 roku. Politolog podkreśla, że Rosja cały czas znajduje nowe formaty wykorzystania terytorium Białorusi – dla odstraszania nuklearnego i szantażowania Zachodu.

Próby nawiązania dialogu z Zachodem

Drugi trend w polityce zagranicznej to, zdaniem Arcioma Szrajbmana, coraz bardziej aktywne próby Mińska podjęcia dialogu z Zachodem. Od lipca do grudnia Łukaszenka ułaskawił osiem grup więźniów politycznych – łącznie 227 osób. Reżimu twierdzi, że motywy tego gestu są czysto humanitarne, ale, jak mówi ekspert, przeczy temu ogólny profil ułaskawionych: tylko część z nich była w podeszłym wieku lub cierpiała na poważne choroby. Większość to młodzi mężczyźni ze stosunkowo krótkimi wyrokami. Według niego analiza tych poczynania pokazuje, że polityka zagraniczna jest podstawową motywację podjęcia tych kroków przez władze.

Współautor raportu zauważa również, że z wyjątkiem krótkiego nasilenia we wrześniu kryzys migracyjny na granicach Białorusi i Unii Europejskiej nie charakteryzuje się już taką intensywnością jak wiosną, a co więcej – białoruskie MSZ zaprosiło przedstawicieli UE do Mińska na zaplanowaną na koniec listopada konferencję poświęconą walce z nielegalną migracją. Później ministerstwo potwierdziło, że konferencja odbyła się właśnie po to, aby zachęcić najbliższe kraje UE do dialogu, ale „nie doceniły one tej wyciągniętej ręki do współpracy”.

Wszystkie te sygnały okazały się jednak bezskuteczne. W listopadowej konferencji Zachodu wzięli udział jedynie ambasadorowie Węgier, przedstawiciele ambasad Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Tymczasem zachodnie sankcje nasilały się.

– Dysonans między coraz bardziej aktywnymi próbami Mińska zainicjowania dialogu z Zachodem a rosnącą izolacją Białorusi wskazuje, że zachodnie stolice nadal postrzegają sygnały wysyłane do Mińska jako zasadniczo niewystarczające i niespójne – mówi Szrajbman.

Jednocześnie Mińsk coraz częściej stara się uzyskać wsparcie od nowych partnerów spoza krajów zachodnich. Na początku czerwca Łukaszenka złożył pierwszą wizytę w Mongolii, pod koniec lipca białoruska delegacja odwiedziła Koreę Północną, pod koniec listopada Łukaszenka odwiedził Pakistan, w grudniu – Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie. W lipcu Białoruś została przyjęta do Szanghajskiej Organizacji Współpracy. W październiku na szczycie BRICS w Kazaniu Mińsk stał się jednym z partnerów organizacji.

Siły demokratyczne – dysonans w kwestii więźniów politycznych

W ciągu ostatnich sześciu miesięcy białoruskie siły demokratyczne koncentrowały się na tych samych tematach co wcześniej – lobbowaniu na rzecz nowych sankcji wobec Mińska, międzynarodowym ściganiu przestępców białoruskiego reżimu, zapobieganiu legalizacji Łukaszenki, przeciwdziałaniu praktykom dyskryminacyjnym i ograniczaniu mobilności Białorusinów. Jednocześnie, jak zauważają autorzy badania, rośnie dysonans w kwestii więźniów politycznych.

W raporcie czytamy, że siły demokratyczne pracowały nad rozszerzeniem kontaktów międzynarodowych i formatów interakcji z dotychczasowymi partnerami. W listopadzie odbyły się pierwsze „strategiczne konsultacje” z Kanadą, które stały się odpowiednikiem strategicznego dialogu sił demokratycznych z USA.

Wymiana więźniów między krajami zachodnimi a Rosją pod koniec lipca, w ramach której Łukaszenka uwolnił obywatela Niemiec Rico Kriegera, a na wolność wyszli również inni więźniowie polityczni – rosyjscy, ale nie białoruscy – wywołała ożywioną debatę w społeczeństwie obywatelskim na temat strategii białoruskiej opozycji w tej kwestii. Kolejne ułaskawienia więźniów politycznych również przyczyniały się do nasilenia się tych dyskusji.

Na dorocznej konferencji sił demokratycznych w Wilnie były przewodniczący Rady Koordynacyjnej Andrej Jahorau zasugerował, że Zachód powinien uznać legalność tego, co dzieje się na Białorusi i wysłać europejskich ambasadorów do Mińska w zamian za uwolnienie więźniów politycznych, wspomina Szrajbman.

W listopadzie i grudniu byli członkowie Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Waler Kawaleuski i Wolha Harbunowa, a także siostra więźniarki politycznej Maryi Kalesnikawej Tacciana Homicz odwiedziły Austrię, Stany Zjednoczone, Niemcy, Francję i Szwajcarię, promując swoje rozwiązanie kwestii więźniów politycznych, alternatywne do stanowiska biura i gabinetu Cichanouskiej. Podobne propozycje dotyczące potrzeby bezpośrednich negocjacji z reżimem Łukaszenki sugerował były więzień polityczny i kandydat na prezydenta w wyborach w 2020 roku Andrej Dzmiryjeu podczas jesiennych spotkań z europejskimi politykami i dyplomatami w Warszawie i Berlinie.

Łukaszenkowski “kult jednostki”

Najważniejszym wydarzeniem w polityce wewnętrznej Białorusi w drugiej połowie 2024 roku jest kampania wyborcza. Jak mówi Arciom Szrajbman, charakteryzowała się ona wzmocnieniem trendu z ostatnich trzech lat – usunięciem nawet dekoracyjnych elementów pluralizmu z procesu wyborczego.

– Skład komisji wyborczych jest taki sam jak wcześniej, a na listach kandydatów po raz pierwszy nie ma w ogóle opozycji ani sił demokratycznych. Nawet alternatywni kandydaci, którzy zostali dopuszczeni do udziału w tych wyborach, regularnie ogłaszają, że popierają Łukaszenkę. Nie widziałem, żeby którykolwiek z nich krytykował władze. W białoruskiej historii kampanii wyborczych nigdy nie zdarzyło się, aby żaden kandydat na prezydenta nie skrytykował urzędujących władz nawet w najbardziej ogólnych słowach – zauważa politolog.

Pieniądze z budżetu w tej kampanii wyborczej są otwarcie wykorzystywane na wydarzenia wspierające Łukaszenkę – „Maraton Jedności”, flash mob „Nado” (ros. „Trzeba”). Urzędnicy bez skrępowania przyznawali, że regiony rywalizują o to, kto zbierze najwięcej podpisów poparcia dla Łukaszenki.

I tutaj widzimy drugi trend w polityce wewnętrznej – wzrost na nowy poziom kultu jednostki Łukaszenki, zauważa Szrajbman i wymienia najbardziej uderzające przykłady tego zjawiska. Przed 30. rocznicą rządów Łukaszenki ideolodzy w całym kraju otrzymali podręcznik, który mówi, jak tłumaczyć to, jak ważne jest posiadanie tak silnego przywódcy jak Łukaszenka na Białorusi.

Jeden z głównych białoruskich propagandystów Ryhor Azaronak uruchomił specjalny projekt telewizyjny „Słowa i sprawa”, w którym Łukaszenka został porównany do Jezusa. Urzędnicy sugerowali nadanie Łukaszence tytułu Bohatera Białorusi. Szef sztabu Łukaszenki Dzmitryj Kruty powiedział, że Bóg zesłał huragan na południową Białoruś w lipcu, aby Łukaszenka mógł cieszyć się z tego, jak Białorusini poradzili sobie z żywiołem.

– Władze przestały się hamować i zaczęły wierzyć, że ich zadaniem jest umacnianie kultu osobowości Łukaszenki i jego niemal boskiego naznaczenia. Możemy założyć, że ten trend będzie kontynuowany po wyborach – podsumowuje ekspert.

Gospodarka: stagnacja i bankructwa

Przed wyborami władze na dużą skalę interweniowały w gospodarkę, kontrolowały ceny, decydowały o losie przedsiębiorstw i opracowywały plany przyszłych inwestycji i wzrostu gospodarczego. Jednocześnie duże firmy zagraniczne nadal opuszczają białoruski rynek. Niemożliwe jest znalezienie nowych partnerów handlowych, nawet w przyjaznych Chinach. Rosja pozostaje więc głównym źródłem nowych kredytów – takie trendy ostatniego półrocza w białoruskiej gospodarce wyliczają autorzy raportu.

Szybki wzrost w pierwszej połowie 2024 roku zastąpiła stagnacja. W lipcu gospodarka wzrosła o 8,4 proc., ale w sierpniu o 1 proc., we wrześniu o 1,6 proc. w październiku o 2,6 proc., a w listopadzie ponownie o 1 proc. Szybki wzrost w lipcu to efekt wcześniejszego rozpoczęcia żniw.

Eksperci twierdzą, że wysokie stopy wzrostu w pierwszej połowie 2024 roku zostały osiągnięte w przegrzanej gospodarce: było to połączenie nadmiernie luźnej polityki pieniężnej, silnego popytu krajowego i zewnętrznego, a także bardzo niskiego bezrobocia. Niemniej jednak gospodarka nadal utrzymuje się blisko swoich poziomów maksymalnych i nie wykazuje oznak recesji.

Stagnacja obserwowana w ciągu ostatnich sześciu miesięcy wskazuje, że wzrost był raczej jednorazową zmianą niż długoterminową tendencją.

– Wzrost z pierwszej połowy roku można postrzegać jako „pożyczkę z przyszłości”, a okres stagnacji ostatecznie przywróci gospodarkę do długoterminowej równowagi. Białoruś prawdopodobnie będzie musiała zapłacić za takie „pożyczanie” zwiększoną presją inflacyjną i nierównowagą gospodarczą – mówi współautor raportu, dyrektor centrum analiz BEROC Leu Lwouski.

Struktura czynników wzrostu gospodarczego na Białorusi uległa w 2024 roku znacznej transformacji. O ile w 2023 roku i na początku 2024 roku głównymi czynnikami wzrostu były przemysł, powiązany z nim handel hurtowy i budownictwo, to w drugiej połowie roku sytuacja zmieniła się. Na pierwszy plan wysunął się sektor IT, który zaczął wykazywać oznaki ożywienia po długim okresie spadków.

W 2024 roku płace realne na Białorusi rosły wyjątkowo szybko. Wynikało to zarówno z ogólnego przegrzania gospodarki, jak i niekorzystnej sytuacji demograficznej, która spowodowała niedobór siły roboczej na rynku pracy.

Pod koniec roku zaczęły ujawniać się konsekwencje systemu kontroli cen przez władze. Całkowity zysk przedsiębiorstw spadł o 12 proc. Przedsiębiorstwa znalazły się w potrzasku między rosnącymi kosztami, których nie można było regulować, zwłaszcza w przypadku siły roboczej, a niemożnością dostosowania własnych cen sprzedaży.

– 1 listopada wicepremier Mikałaj Snapkou publicznie przyznał, że istniejący system kontroli cen ma negatywne skutki, a nawet zasugerował możliwość jego całkowitego zniesienia w przyszłości. Do końca sierpnia 12 dużych firm z branży detalicznej i około 300 małych regionalnych sprzedawców złożyło wnioski o upadłość. 41,8 proc. wszystkich bankructw dotyczyło sektora detalicznego, co pokazuje, że sektor ten był najbardziej podatny na regulację cen – twierdzą eksperci.

Czego spodziewać się po wyborach?

Zdaniem analityków białoruskie władze dokładają starań, aby zewnętrzni i wewnętrzni obserwatorzy odnieśli wrażenie, że poziom represji w kraju maleje. W tym kontekście, pomimo utrzymującej się polaryzacji w komunikacji politycznej, w retoryce obu obozów obserwuje się próby zmniejszenia napięcia.

Socjologowie odnotowują wzrost zaufania do władz w społeczeństwie, co tłumaczone jest wykorzystywaniem przez Łukaszenkę strachu Białorusinów przed wojną i środkami, jakie reżim podejmuje by zapobiec widocznej recesji gospodarczej. Łukaszenka jest postrzegany jako gwarant pokoju. Po raz pierwszy nieznacznie wzrosła liczba osób popierających ideę udziału białoruskiej armii w wojnie – prawdopodobnie stało się to za sprawą części Białorusinów, którzy wierzą w zwycięstwo Rosji i oczekują preferencyjnego traktowania Białorusi w wyniku wojny. Jednak ogólny białoruski konsensus antywojenny pozostaje – większość ludności jest przeciwna udziałowi kraju w konflikcie.

Zagorzali zwolennicy Łukaszenki i Białorusini skłonni ufać władzom, są przekonani, że w ciągu roku po wyborach nastąpi pewne odprężenie. Ta część społeczeństwa od dłuższego czasu ma poczucie normalności i postrzega wewnętrzną sytuację polityczną jako spokojną – jak twierdzą eksperci, ludzie ci są gotowi na pewne ustępstwa reżimu wobec jego przeciwników.

Jednocześnie najbardziej pesymistyczną grupą są zdecydowani przeciwnicy reżimu Łukaszenki. Ta część społeczeństwa, według analityków, nie wierzy w „odwilż”, ponieważ uważa, że reżim nie ma motywacji, by rozluźnić uścisk.

– Dla wszystkich innych części społeczeństwa „normalność” nadeszła stosunkowo dawno temu. (…) Na tle tego trendu widzimy pierwszy statystycznie istotny spadek dystansu społecznego między zagorzałymi zwolennikami i zdecydowanymi przeciwnikami Łukaszenki. Chociaż poziom niechęci do przeciwnej grupy jest nadal wysoki, lekkie ocieplenie wśród zagorzałych zwolenników może być początkiem trendu w kierunku bardziej miękkiego podejścia do przeciwników reżimu – czytamy w raporcie.

Tendencja ta nie jest jednak wzajemna. Zdecydowani przeciwnicy utrzymują wcześniejszy poziom dystansu społecznego w stosunku do zagorzałych zwolenników Łukaszenki. Jednak zdaniem analityków ludzie, którzy mogą podjąć decyzję o rozpoczęciu odwilży, nie zważają na tendencje opinii publicznej, więc wątpliwe jest, aby gotowość Białorusinów do rozejmu stała się czynnikiem, który zmotywuje reżim w większym stopniu.

Jeśli chodzi o „wybory”, to według niezależnych ekspertów oczekuje się, że rzeczywista frekwencja będzie dwukrotnie niższa niż w 2020 roku, niezależnie od tego, jakie liczby zostaną podane przez oficjalne źródła prorządowe. Według autorów raportu większość Białorusinów jest sceptyczna co do możliwości przeprowadzenia uczciwych wyborów.

Hanna Hanczar, ksz, jb / belsat.eu



#Białoruscy #eksperci #współpracy #Fundacją #Friedricha #Eberta #zaprezentowal..

Żródło materiału: BIEŁSAT

Related posts

Co pięć lat na Białorusi odbywają się rzekome wybory prezydenckie. Rzekome, poni…

Alaksandr Łukaszenka miał zdobyć 86,82 proc. głosów w głosowaniu, w którym przec…

Łukaszenka do Polaków: kupujcie traktory, a nie czołgi! Szef białoruskich władz…