Na początku stycznia dowiedzieliśmy się o żołnierzu, który pod wpływem alkoholu, ostrzelał z broni służbowej samochód, w którym jechał ojciec i jego 13-letnia córka. Dziewczynka cudem uniknęła śmierci. Wczoraj Onet opublikował materiał o kolejnym pijanym żołnierzu biorącym udział w operacji „Bezpieczne Podlasie”. Mężczyzna stracił przytomność i został przewieziony do szpitala w Hajnówce. Miał prawie cztery promile alkoholu w organizmie. Onet ustalił również, że do hajnowskiego szpitala już wcześniej wielokrotnie byli przywożeni pijani żołnierze stacjonujący przy granicy.
W Nowym Rok na Podlasiu zginął 20-letni żołnierz, który poza służbą, będąc pijany, siedział na środku drogi i został śmiertelnie potrącony przez samochód.
Wcześniej rząd i media informowały też o samobójstwach popełnianych przy pomocy broni służbowej przez żołnierzy stacjonujących na Podlasiu.
Oczywiście nie wiemy tego na pewno, ale możemy się domyślać, że praca, którą wykonują żołnierze na granicy polsko-białoruskiej ma oddziałuje na ich zdrowie psychiczne. Wypychanie ludzie za granicę z Białorusią wiedząc, że być może naraża się ich tym na utratę zdrowia, a nawet życia. Stosowanie przemocy i agresji słownej wobec młodych, przerażonych chłopaków, czasem wręcz nastolatków, wycieńczonych kobiet, osób cierpiących i chorych. Jesteśmy przekonane, że pomimo prób wyparcia i dehumanizowania migrantów, podejmowanie się takich działań ma wpływ na psychikę każdego człowieka.
Na polsko-białoruskiej granicy dzieje się tragedia, na którą polskie państwo nie potrafi zareagować. Dotyczy ona osób migranckich i uchodźczych, ale też mieszkańców Podlasia, którzy są zastraszeni i straumatyzowani przez działania polskich służb. Dotyczy też wojskowych i strażników granicznych, którzy zmuszeni są do nieludzkich, niehumanitarnych zachowań. Jesteśmy dalekie od usprawiedliwiania wojska, jednak potrafimy sobie wyobrazić, że wykonując taką pracę, można szukać ucieczki w alkoholu.
Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy to sprawa, która dotyczy nas wszystkich. Rząd dużo mówi o „bezpiecznej granicy”. Jesteśmy przekonane, że nie jest to granica, na której pijani żołnierze stanowią zagrożenie dla siebie i innych osób.