Jak donosi Biełsat:
Prezydent nazwała ten dzień „Czarnym Poniedziałkiem”.
Odbyła się pierwsza sesja nowego parlamentu Gruzji. Zdaniem opozycji i wspierającej ją prezydent Salome Zurabiszwili październikowe wybory w Gruzji zostały „skradzione” przez rządzącą prorosyjską partię Gruzińskie Marzenie. Deputowani opozycji odmówili przyjęcia mandatów, nie uznając wyników ogłoszonych przez komisję wyborczą. Wezwali też dyplomatów krajów zachodnich, by nie legitymizowali działań Gruzińskiego Marzenia i nie przyjęli zaproszenia na sesję inaugurującą.
Sytuacją w Gruzji ma się zająć na rozpoczynającym się posiedzeniu Parlament Europejski.
W Tbilisi, a często także w innych miastach, praktycznie każdego dnia trwają protesty przeciwko władzom. Policja szczelnie obstawiła budynek parlamentu uniemożliwiając protestującym próby zablokowania pierwszej sesji.
Gmach został zamiast tego obrzucony jajkami.
Podczas sesji szef Centralnej Komisji Wyborczej ogłosił uznanie 150 mandatów nowych parlamentarzystów. Jednak już wcześniej prezydent Salome Zurabiszwili oświadczyła, że nie uznaje ogłoszonych wyników wyborów. Złożyła też wniosek do sądu konstytucyjnego o anulowanie ogłoszonych rezultatów
Zgodnie z konstytucją Gruzji w nowej sesji parlament ma wybrać nowego prezydenta. Prezydent w Gruzji ma niewielkie uprawnienia. Salome Zurabiszwili wywodzi się z obozu Gruzińskiego Marzenia, ale już dawno temu przeszła na stronę opozycji.
Prezydent nazwała na portalu społecznościowym dzisiejszy dzień „Czarnym Poniedziałkiem” dla Gruzji.
Na sesję przybył najbogatszy człowiek w Gruzji, założyciel i „honorowy przewodniczący” Gruzińskiego Marzenia Bidzina Iwaniszwili. Nie sprawuje żadnej konstytucyjnej funkcji, ale w Gruzji nikt nie ma wątpliwości, że de facto kieruje partią i krajem. To on ma prawo do nominowania premiera. Ma nim być dalej obecny premier Irakli Kobachidze.
W piątek uwięziony były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili podczas kolejnej rozprawy przed sądem wezwał opozycję do ratowania kraju. Jak powiedział, czas przestać „bawić się w baleriny” i podjąć radykalne formy protestu.
Saakaszwili uczestniczył w rozprawie za pośrednictwem łącza wideo. Wykorzystał to do zwrócenia się do przeciwników rządu.
– Zabierają nam kraj. Albo będziemy kontynuować sprzeciw i odzyskamy go albo porzucimy sprzeciw i Gruzja przestanie istnieć jako niepodległe państwo – oświadczył były prezydent i nazwał rząd ugrupowania Gruzińskie Marzenie „samozwańczym”.
Partia Zjednoczony Ruch Narodowy, którą założył Saakaszwili, nie uznała wyników październikowych wyborów parlamentarnych i zapowiedziała, że nie przyjmie mandatów parlamentarnych. Taką samą decyzję podjęły trzy inne ugrupowania opozycyjne. Oficjalnie głosowanie z 26 października wygrało rządzące od 2012 roku Gruzińskie Marzenie.
MaH/belsat.eu wg rferl, PAP