Jak informuje Belsat Polska zamknęła już cztery z sześciu istniejących przejść granicznych z Białorusią. Decyzja podjęta „ze względu na interesy bezpieczeństwa narodowego” zaskoczyła wielu podróżnych i przewoźników.
Jak do tego doszło?
W południe 10 lutego Polska zamknęła przejście graniczne w Bobrownikach, które po białoruskiej stronie granicy państwowej nosi nazwę Berestowica (pol. Brzostowica – belsat.eu). Obecnie czynne są tylko przejścia graniczne Terespol-Brześć (dla samochodów i autobusów) oraz Kukuryki-Kozłowicze (dla samochodów ciężarowych). W ten sposób na białorusko-polskiej granicy nie działają już cztery z sześciu istniejących przejść granicznych.
Polskie władze tłumaczą to „względami bezpieczeństwa narodowego”, a nieoficjalnie mówi się o „pozdrowieniach z Warszawy dla Poczobuta”. Znany dziennikarz i działacz niezależnego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut został dzień wcześniej skazany na 8 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze – zarówno za bycie dziennikarzem, jak i za bycie Polakiem.
Ludzie w kolejce z rowerami na przejściu granicznym w Bobrownikach. 9 lutego 2023 r.
Zdj. Karyna Paszko / belsat.eu
– To bardzo skuteczny krok – mówi szef BySolu Andrej Stryżak w rozmowie z Biełsatem.
Na co dzień jego organizacja zajmuje się ewakuacją Białorusinów, którym zakazano wyjazdu z kraju, a którzy uciekają przed prześladowaniami politycznymi ze strony reżimu Łukaszenki. Dobrze orientuje się w sytuacji na granicach Białorusi.
– Zamknięcie przejścia w Bobrownikach to celny cios. Po pierwsze, to uderzenie w potoki przemytu papierosów z Białorusi, za którym stoi reżim Łukaszenki. W końcu, bez względu na to, jak ciężko pracowali strażnicy graniczni i celnicy, bez względu na to, jak bardzo się starali, podczas kontroli sprzętu wciąż coś się wymykało. A tutaj – o rany! I dlatego strona łukaszenkowska tak szybko zareagowała na bolesny dla niej krok – Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi wezwało już przedstawiciela Polski na rozmowę. Myślę, że to dlatego, że wybrano skuteczne i dotkliwe narzędzie nacisku. Chociaż strona białoruska będzie trąbić, że utrudnia się ludziom podróżowanie. Ale pamiętajmy, że Łukaszenka nie dba o ludzi, ale rozumie i reaguje tylko wtedy, gdy naruszane są jego osobiste interesy. To jest właśnie ten przypadek – powiedział nam Andrej Stryżak.
Kolejka samochodów na przejściu granicznym w Bobrownikach. 9 lutego 2023 r. Zdj. Karyna Paszko / belsat.eu
Jednak decyzja ta rzeczywiście była niemiłą niespodzianką dla wielu Białorusinów i Polaków, którzy mają interesy po obu stronach granicy. Mowa o podróżnych i pracownikach nadgranicznej infrastruktury logistycznej.
– Każdy kraj, każde państwo kieruje się przede wszystkim własnymi interesami i względami. Tak jest w tej historii. Andrzej Poczobut jest przedstawicielem mniejszości polskiej na Białorusi, dziennikarzem znanym z pryncypialnej postawy obywatelskiej. Surowy wyrok na niego wygląda jak wyzwanie dla Polski i widzimy, że Polska przyjęła to wyzwanie. Przypomnę, że takich kroków ze strony władz w Mińsku było już wiele: niszczenie polskich cmentarzy i inne „démarche”. Polska broni swoich i bez względu na to jak to jest bolesne, rozumiem ten krok – odpowiada Stryżak.
Sytuacja na granicy i wokół niej
Tymczasem na samej granicy w Bobrownikach „sytuacja była dynamiczna”. Korespondent Biełsatu był świadkiem, jak na przejściu po polskiej stronie przestano odprawiać podróżnych nie od godziny 12.00, jak oficjalnie zapowiadano, ale od 8.00. Kolejka samochodów stała do godziny oficjalnego zamknięcia granicy, po czym samochody zawróciły.
Przejście graniczne w Bobrownikach. 10 lutego 2023 r. Zdj. Karyna Paszko / belsat.eu
Chwilę potem odbył się tam niewielki protest. Pracownicy polskich sklepów i agencji celnych zlokalizowanych w pobliżu granicy przekazali funkcjonariuszom polskiej Straży Granicznej pismo z prośbą o wyjaśnienia, na jaki okres i z jakiego powodu przejście zostało zamknięte. Jak tłumaczyli protestujący, przyszli po to, aby zrozumieć, co mają robić – czy mają szukać innej pracy, czy sytuacja jest przejściowa i czy wkrótce wszystko wróci na swoje miejsce. Przedstawicielka jednej z agencji celnych podkreślała, że bez oficjalnego wyjaśnienia sama nie może powiedzieć nic ani swoim pracownikom o przyszłości ich zatrudnienia, ani partnerom biznesowym – o dalszej współpracy.
– To wszystko obróci się w duże straty, dlatego chciałbym zrozumieć, czy będzie odszkodowanie od rządu za skutki tej decyzji – mówiła nam właścicielka firmy.
Jak jednak zasugerowało nam anonimowe źródło związane z branżą logistyczną, jeśli chodzi o cały system przewozów towarowych, to „niewiele się zmieni” . Już wcześniej ciężarówki poruszały się głównie przez przejście Kozłowicze-Kukuryki do miejsc, w których przyczepiano naczepy samochodowe. Ponadto „obowiązują sankcje, zmniejszył się przepływ ładunków i nie jest tak trudno odbudować szlaki logistyczne”.
Polscy strażnicy graniczni na przejściu w Bobrownikach. 10 lutego 2023 r. Zdj. Karyna Paszko / belsat.eu
Stanowisko zajęła już strona białoruska. Państwowy Komitet Graniczny od razu stwierdził, że Białoruś „nie dała podstaw” do takich działań ze strony polskiej, oraz oraz że zamknięcie przejścia powoduje napięcie na granicy i jest „nieludzkie”. Następnie MSZ Białorusi wezwał na spotkanie chargé d’affaires RP na Białorusi Marcina Wojciechowskiego, wyrażając „stanowczy protest w związku z decyzją o wstrzymaniu ruchu na przejściu granicznym Bobrowniki-Berestowica” i podkreślając „kontrproduktywność wszystkich prób wywierania presji na Białoruś”.
Tymczasem premier Mateusz Morawiecki już zapowiedział, że nie wyklucza zamknięcia innych przejść granicznych na granicy polsko-białoruskiej. Zdaniem szefa polskiego rządu taki krok jest obecnie rozpatrywany, ponieważ Białoruś stała się narzędziem w rękach Kremla i stanowi zagrożenie dla całej Europy.
Na zamknięcie przejścia w Bobrownikach zareagował też Kreml. Podczas piątkowego briefingu rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow powiedział dziennikarzom, że w związku z zamknięciem przejścia na granicy polsko-białoruskiej może dojść do „utrudnień”.
– Trzeba to przeanalizować, warto skontaktować się z Ministerstwem Transportu (…), ale z pewnością mogą pojawić się trudności. Musimy to przeanalizować, zanim podejmiemy dalsze kroki – oznajmił Pieskow.
Jak teraz jeździć
W odpowiedzi na zapytanie o najlepszą trasę „Mińsk-Warszawa” wyszukiwarka Google podaje teraz dwie trasy – tranzyt przez Brześć lub tranzyt przez Wilno, Kowno i dalej do najbliższego przejścia na trasie litewsko-polskiej po drodze na Suwałki.
Optymalne trasy z Mińska do Warszawy wieczorem 10 lutego 2022 według Google. Zrzut ekranu z serwisu Google Maps / google.com/maps
O zmianach tras informują również przewoźnicy autobusowi. Ostrzeżenie zamieszczono na przykład na stronie internetowej linii Ecolines. O zmianach tras powiadomiły też inne firmy.
Według informacji jednej z mińskich firm logistycznych dokonanie takich zmian samo w sobie nie jest zbyt skomplikowane technicznie. Trudność polega na tym, że zmiany nastąpiły nagle i teraz trzeba to tłumaczyć pasażerom, którzy kupili bilety z wyprzedzeniem. Wydłuży się również czas przekraczania granicy, ponieważ wszystkie linie autobusowe będą kursować do jednego przejścia.
Ostrzeżenie na stronie przewoźnika Ecolines. Zrzut ekranu: ecolines.by
Inny rozmówca Biełsatu zauważył, że po uniemożliwieniu wjazdu obywatelom rosyjskim spadła liczba pasażerów na trasach z Białorusi do Polski, więc czas przekraczania granicy po polskiej stronie „był minimalny”.
– Przekroczyliśmy obie granice bardzo szybko, po prostu wysiedliśmy z autobusu, przeszliśmy kontrolę, wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy dalej. Tak nie było od dawna. Jednak teraz nie wiadomo, czego spodziewać się w drodze powrotnej – mówił nasz rozmówca, który przekroczył granicę dzień przed ogłoszeniem zamknięcia Bobrownik.
W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się mieszkańcy Grodna i Grodzieńszczyzny, którzy tradycyjnie podróżowali przez Brzostowicę i Bobrowniki. Jeden z rozmówców korespondenta Biełsatu powiedział, że w najbliższym czasie wybiera się autobusem do Grodna. Teraz planuje trasę przez Suwałki:
– Dziwne, ale żadnego transportu do Grodna nie znalazłem z Druskiennik. Są tylko z Wilna – powiedział.
Bobrowniki, 10 lutego 2023 r. Zdj. Karyna Paszko / belsat.eu
Z informacji przekazanych przez przewoźników wynika, że trasy z Grodna do Białegostoku jeszcze nie działają. Opracowywane są opcje odbioru pasażerów w Brześciu z przesiadkami do innych autobusów.
Bobrowniki, 10 lutego 2023 r. Zdj. Karyna Paszko / belsat.eu
Andrej Stryżak przestrzega jednak przed podróżowaniem przez Litwę białoruskich posiadaczy polskich wiz pracowniczych, ponieważ litewscy strażnicy zwrócą na nich szczególną uwagę:
– Znamy przypadki, kiedy litewscy strażnicy nie wpuszczali Białorusinów, bo były problemy z polskimi umowami, na których podstawie wydano wizy pracownicze. O ile mi wiadomo, z innymi wizami nie było problemów. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że na tle wojny na Ukrainie i roli, jaką w tej wojnie odgrywa Białoruś, litewska straż graniczna zaczęła dokładniej sprawdzać dokumenty, zwłaszcza, powtarzam, tych, którzy mają polską wizę pracowniczą – mówi nam szef BySolu.
Zarazem uspokaja, że informacje z granicy nie powinny niepokoić tych, którzy nie mogą podróżować z powodu prześladowań politycznych.
– Chodzi o możliwość wyjazdów osób objętych zakazem wyjazdu, czym bezpośrednio się zajmujemy. Możliwości te nie zmniejszyły się wraz z zamknięciem przez Polskę przejścia granicznego w Bobrownikach. Na razie Białoruś to nie Korea Północna i mamy możliwość ewakuacji ludzi, którzy ucierpieli ze strony reżimu Łukaszenki i zwracają się do nas o pomoc. Jednym z ostatnich dobrze znanych przykładów jest ewakuacja blogera Alaksandra Kabanawa. W sprawie ewakuacji z Białorusi piszcie do nas telegramem @bysol_ewakuacja” – wyjaśnił szef BySolu.
Anton Taczniak, cez/ belsat.eu
Źródło: https://belsat.eu/pl/news
Zdjęcie główne: Zdj. Karyna Paszko / belsat.eu