– Doświadczyli jednego push-backu. Złapani przez polskie służby, bez przejścia przez jakiekolwiek formalne czynności, zostali wyrzuceni z powrotem za graniczny mur. Wedle ich relacji, wcześniej kazano im się rozebrać do naga w celu przeszukania. Zniszczono wszystkie znalezione przy nich telefony. Zdołali ukradkiem i skutecznie ukryć tylko jeden aparat. – przeczytajcie całość relacji aktywistki Stowarzyszenia Egala i Grupa Granica, którą znajdziecie poniżej.
👇👇👇
📍📍 „Majowy poranek. Słońce ledwo zdążyło wznieść się nad horyzont, gdy przyszło wezwanie. Pomocy humanitarnej potrzebują 4 osoby, w tym jedna, która zgłasza problemy z dusznością. Pakujemy plecaki i ruszamy do nich wraz z medykiem.
📍📍 Otoczeni młodą, soczystą zielenią lasu i kwitnącymi ziołami podążamy raźnym krokiem do podanej nam lokalizacji, gdy nagle wstrzymuje nas czyjeś wołanie. Przystajemy i nasłuchujemy uważnie. To może być każdy: służby, turyści, lokalny mieszkaniec.
📍📍 W lesie o tej porze roku trudno wsłuchiwać się w ciszę. Zewsząd dochodzą najróżniejsze odgłosy ptactwa, które weszło w intensywny okres lęgowy.
📍📍 Sami nie wiemy, czy usłyszeliśmy czyjeś wołanie, czy tylko nam się zdawało. Przy tym ptasim harmidrze nie tak łatwo wychwycić pojedyncze dźwięki. Wytężamy wzrok, rozglądamy się dookoła i nagle dostrzegamy mężczyznę podążającego w naszym kierunku. Porusza się z trudem. Na jego twarzy maluję się strach i desperacja.
📍📍 Kiedy dochodzi do nas, osuwa się na ziemię, zaczyna szlochać i błagalnym gestem pokazuje nam, że potrzebuję wody.
📍📍 Chwilę później okazuję się, że mówi tylko po arabsku. Podajemy mu niezwłocznie wodę i za pomocą translatora zapewniamy go, że pomożemy mu, że nie musi nas się obawiać. Dowiadujemy się, że pochodzi z Iraku, jest sam i nie wie, co robić. Pokazuje nam roztrzaskany i przełamany na pół telefon – w/g jego relacji został zniszczony przez polskie służby, które również odebrały mu część jego pieniędzy.
📍📍 Kontaktujemy się z naszą bazą i informujemy o zaistniałej sytuacji. Niebawem ktoś z wolontariuszy przyjdzie do niego i doniesie mu niezbędne rzeczy: ubrania, buty (jest przemoczony), wodę, jedzenie, a przede wszystkim sprawny telefon. Mężczyzna nie ma wyjścia. Musi nam zaufać. My musimy iść dalej.
📍📍 Pokonujemy półkilometrowy dystans i docieramy do naszej grupy. Na miejscu zastajemy trzy zamiast czterech zgłaszanych nam osób. Cała trójka pochodzi z Egiptu. Podczas rozmowy dowiadujemy się, że napotkany wcześniej mężczyzna szedł razem z nimi, ale nie nadążał za grupą. Miał problemy z oddychaniem. To ten ze zgłoszoną do nas dusznością. Spotkali go pod płotem. Miał zniszczony telefon, więc zaproponowali mu wspólną wędrówkę.
📍📍 W podlaskim lesie może nie być przestrzeni na sentymenty. Jeśli nie jesteś w stanie nadążyć za grupą, zostajesz. Przy odrobinie szczęścia może trafisz na kogoś, kto udzieli ci pomocy. Jeśli fortuna nie jest dla ciebie łaskawa, znajdą cię służby, lub ktoś, kto doniesie im o twojej obecności i trafisz z powrotem za mur najeżony concertiną. Jest teraz trzecia opcja. Najgorsza z możliwych. Możesz nie wyjść już żywy z tego lasu.
📍📍 Podczas gdy opatrujemy ich bolące stopy okopowe, opowiadają swoją historię podróży. Do strefy śmierci trafili na dwa tygodnie – utknęli między białoruską sistiemą a graniczną zaporą Polski. Od Białorusinów usłyszeli jasny komunikat: albo skutecznie przedostaną się do Polski, albo umrą w śmiertelnej pułapce, w której się znaleźli.
📍📍 Doświadczyli jednego push-backu. Złapani przez polskie służby, bez przejścia przez jakiekolwiek formalne czynności, zostali wyrzuceni z powrotem za graniczny mur. Wedle ich relacji, wcześniej kazano im się rozebrać do naga w celu przeszukania. Zniszczono wszystkie znalezione przy nich telefony. Zdołali ukradkiem i skutecznie ukryć tylko jeden aparat.
📍📍 Jeden z mężczyzn podróżował z żoną, która została po białoruskiej stronie. Próbując przejść przez polski mur hańby, uszkodziła sobie kolano. Nie była w stanie chodzić. Na jej szczęście Białorusini pozwolili jej wrócić do Mińska.
📍📍 Słuchając tych opowieści, myślę o tym, jak wiele podobnych, dramatycznych historii już usłyszałam i jak wiele jeszcze pewnie usłyszę. Pomimo rzekomo skutecznej „zapory”, którą chwalą się polscy rządzący, w podlaskich lasach ludzi w drodze jest bardzo dużo i nic nie zapowiada, żeby to się zmieniło.
📍📍 Kryzys humanitarny trwa w najlepsze, jest dodatkowo nakręcany przez rozwijający się biznes przemytniczy. Owszem, Straż Graniczna chwali się w swoich wpisach, że wyłapują pojedynczych kurierów, niemniej na podlaskich drogach wciąż widać ich bardzo wielu”.
👉 Grupa Granica – nieformalna inicjatywa powstała w odpowiedzi na kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej. Niesiemy pomoc humanitarną, prawną i medyczną, monitorujemy przestrzeganie praw człowieka. Pomaganie jest legalne, to przemoc jest przestępstwem!
* udostępniając nasze treści, podaj źródło.
👉 Grupa Granica to także i Wy – wspierając nasze działania umożliwiacie dalsze niesienie pomocy humanitarnej. Informację na ten temat znajdziecie w pierwszym komentarzu pod postem. Dziękujemy za Wasze wsparcie!