W niedzielę po południu, w największym obozie uchodźczym na świecie wybuchł gigantyczny pożar. 2 000 budynków i namiotów zostało doszczętnie spalonych, pozostawiając 12 000 osób bez dachu nad głową. Zniszczone zostało też 35 meczetów, 21 szkół i kilka punktów opieki medycznej. W wielu miejscach w obozie występują utrudnienia w dostępie do wody.
Obóz, w którym doszło do pożaru znajduje się w południowo-wschodnim Bangladeszu i stanowi miejsce zamieszkania dla ponad miliona osób. Jest to teren o największym zagęszczeniu ludności na świecie. Zdecydowaną większość osób mieszkających w obozie stanowią przedstawiciele i przedstawicielki ludu Rohingya.
Rohingya to muzułmańska mniejszość etniczna zamieszkująca Mjanmę, w której religią dominującą jest buddyzm. Ze względu na swoją odmienność kulturową oraz znaczną liczebność, lud Rohingya spotyka się z prześladowaniami ze strony rządu w Mjanmie. Odebrano im prawa obywatelskie, wykluczono ze spisów ludności. Sekretarz Generalny ONZ nazwał ich kiedyś “jednym z, jeżeli nie najbardziej dyskryminowanym ludem na świecie.”
W 2017 rozpoczął się wielki exodus Rohingya do sąsiadującego Bangladeszu po tym jak wojsko w brutalny sposób odpowiedziało na zamieszki zorganizowane przez bojówki walczące o prawa mniejszości. Spalone zostało kilkaset wiosek, co najmniej 7 000 osób, w tym niemal tysiąc dzieci zostało zamordowanych. Udokumentowano liczne przypadki gwałtu na kobietach i dziewczynkach z ludu Rohingya. Rząd i wojsko Mjanmy zostało oskarżone o ludobójstwo.
W 2019 roku władze Bangladeszu oświadczyły, że zaprzestają przyjmować uchodźców z Mjanmy. Podpisana została również umowa między Bangladeszem a Mjanmą o zezwoleniu na powrót do Mjanmy. Nikt jednak z tego prawa nie skorzystał z obawy przed dalszymi represjami. Uchodźcy z ludu Rohingya żyją w obozach bez perspektywy wydostania się z nich kiedykolwiek.
Źródło: Kompas Kryzysowy