Już z zewnątrz wygląda jak więzienie, ale dopiero wnętrze unaocznia, że bezsprzecznie nim jest. Zamknięta, fizycznie wydzielona przestrzeń, silnie kontrolowana, monitorowana, niedostępna i niewidoczna dla szerszej opinii publicznej. To były areszt pograniczników w Krośnie Odrzańskim, który zamieniono w SOC, czyli Strzeżony Ośrodek dla Cudzoziemców. Jeździmy tam regularnie, raz w miesiącu, na spotkania z klientami, którzy zostali umieszczeni w tak zwanej „detencji”. Tym terminem określa się sytuacje, gdy w warunkach zbliżonych do więziennych przetrzymuje się osoby, które nie popełniły żadnego przestępstwa.
Detencja na przestrzeni ostatnich lat stała się istotnym elementem systemu zarządzania migracją w Europie i na świecie. Jest nadużywana, stosowana niemal odruchowo, mimo że powinna być uznawana jako środek nadzwyczajny i ostateczny. W Polsce, osoby przekraczające granicę polsko-białoruską i proszące o ochronę międzynarodową, trafiają do placówek detencyjnych w zasadzie automatycznie. Czekają je tam rozbudowane systemy monitoringu, inwigilacji i kontroli, wieloosobowe pokoje, izolacja, arbitralność w stosowaniu prawa oraz brak dostępu do odpowiedniej opieki medycznej i psychologicznej.
Osoby tracą w zamkniętych ośrodkach kilka-kilkanaście miesięcy z życia, a nierzadko również zdrowie fizyczne i psychiczne. Nasze prawniczki doradzają im w sprawie trwania procedur, potencjalnych terminów detencji i możliwości zwolnienia z ośrodka lub jego zamiany na otwarty.
W przyszłym miesiącu jadą do ośrodka po raz kolejny, kontynuując niesienie pomocy prawnej.