22.5 C
Warszawa
5 lipca, 2024, 21:41
MigranciwPolsce.pl
Z okazji Dnia Matki życzymy wszystkim bezpieczeństwa, ogromu wsparcia z zewnątrz i niewyczerpanej wewnętrznej...

Z okazji Dnia Matki życzymy wszystkim bezpieczeństwa, ogromu wsparcia z zewnątrz i niewyczerpanej wewnętrznej…


Z okazji Dnia Matki życzymy wszystkim bezpieczeństwa, ogromu wsparcia z zewnątrz i niewyczerpanej wewnętrznej mocy. Życzymy tego wszystkim, zwłaszcza mamom – a w szczególności mamom z doświadczeniem migracyjnym i uchodźczym.

Proponujemy ćwiczenie z wyobraźni empatycznej – przyłóżmy się, niech to będzie nasz gest z okazji dzisiejszego święta.

Oto fragmenty rozmowy Doroty Borodaj z Agnieszką Carrasco-Żylicz, psycholożką pracującej głównie z kobietami, które przeszły polsko-białoruską granicę.
Rozmowa pochodzi z naszej publikacji “Najważniejsza jest obecność. Wsparcie uchodźczyń i migrantek w okresie okołoporodowym – doświadczenia Fundacji Polskie Forum Migracyjne”.

Agnieszka Carrasco-Żylicz: W Polsce i szerzej, w Europie, skupiamy się na migracji ekonomicznej, klimatycznej, wspominamy o wojnach. A kobiety traktują często migrację jako akt walki o przyszłość swoich dzieci. Chcą je chronić, dać im godne życie, docierają w tej drodze do granic swojej godności, czasem wręcz do granic przetrwania, ale uciekają. Bywa tak, że biorą ze sobą w drogę dziecko albo zostawiają je z krewnymi i potem, gdy udaje im się dostać pracę, każdy grosz odkładają na ściągnięcie tego dziecka do siebie. Czasem kobieta ma wspierającą, kochającą rodzinę, która składa się na tę jej podróż. Czytałam raporty dotyczące zbiorowych gwałtów w Kongu i poznałam kobiety, których bliscy tylko w wysłaniu córki do Europy widzą nadzieję na jej bezpieczeństwo. Są też w tych opowieściach kobiet, z którymi pracuję, historie przemocy ekonomicznej i fizycznej, jakiej doświadczają ze strony mężczyzn, jest historia o matce, która za urodzenie dziecka z albinizmem doświadcza prześladowań i została brutalnie wyrzucona ze społeczności.
(…)
I my patrzymy na tę kobietę, zupełnie pozbawioną swoich praw i możliwości decydowania o sobie, z taką naszą zachodnioeuropejską dezaprobatą. A dla niej ta ucieczka to jest często akt heroizmu, jakiejś niebywałej odwagi.

Dorota Borodaj: Z czego ją czerpią?

Agnieszka Carrasco-Żylicz: Te, które poznałam – na pewno z miłości do dzieci. Tych, które dopiero mają się urodzić, tych, które zabierają ze sobą w podróż i tych, które muszą zostawić z bliskimi. Moje pacjentki pochodzą z miejsc, gdzie nierzadko żyły w naprawdę wielkiej biedzie, mają za sobą ciężkie dzieciństwo. Często pochodzą z wielodzietnych rodzin, musiały od dziecka opiekować się młodszym rodzeństwem, dbać o dom, ciężko fizycznie pracować. Dlatego, nawet jeśli rodzą w Polsce pierwsze dziecko, to potrafią już opiekować się noworodkiem. Mają też doświadczenie opieki nad kobietą w połogu, bo pomagały w ten sposób matce.
(…)
Bezduszna bywa opinia publiczna, która pyta: „dlaczego wybrała się w tak niebezpieczną drogę”, „dlaczego narażała dziecko”, „dlaczego zostawiła dziecko i uciekła sama”, „dlaczego ruszyła, skoro była w ciąży” i tak dalej.
Ja nie pytam. Nie przesłuchuję tak, jak robią to urzędnicy. Czekam na to, co same zechcą mi opowiedzieć i w zaufaniu powierzyć…

Dorota Borodaj: Kiedy już się otworzą, co mówią?

Agnieszka Carrasco-Żylicz: Jedna z kobiet opowiadała mi, że szła przez las i niosła swoje bliźnięta – jedno miała zawiązane w chustce na brzuchu, a drugie na plecach. Mówiła, jak całą swoją uwagę skupiała na tym, by się nie potknąć i nie upaść na któreś z tych dzieci. Do Polski trafiła jednak tylko z jednym dzieckiem. Opowiedziała mi, że drugi maluch umarł w drodze, zachorował, jej współtowarzysze pomogli pochować go w lesie. Nie wiem, po której stronie granicy to było, nie wiem, którego dnia drogi, możliwe, że ta kobieta sama nie potrafiłaby dziś tego określić. Jej głowa była nastawiona na to, żeby przeżyć, wyjść z tego lasu. Miała jeszcze jedno dziecko, które musiała uratować. Inna opowiadała, że podczas zatrzymania przez służby poroniła. Powiedziała o tym strażniczce, a ta dała jej tampon. Wyobraźmy sobie teraz tę traumę, której doświadczyła: traci ciążę i w tym bardzo trudnym dla niej momencie nie otrzymuje nie tylko wsparcia, ale i niezbędnej pomocy.

Dorota Borodaj: Strażniczka mogła jej nie zrozumieć?

Agnieszka Carrasco-Żylicz: Problem leży głębiej. Tym kobietom się nie wierzy. Mówi, że jest w ciąży? Pewnie udaje, żeby nie trafić z powrotem na białoruską stronę. Opowiada o dziecku, które gdzieś miała, a teraz go nigdzie nie widać? Zmyśla. Krwawi? To pewnie miesiączka. Mam takich przykładów wiele.
(…)
Wielokrotnie z ciekawością, ale też podziwem i zachwytem obserwuję, jak matki okazują czułość, bliskość swoim dzieciom. W Afryce dzieci od samego urodzenia towarzyszą matkom niemalże w każdej czynności życiowej. Są noszone w chustach, nosidłach, ciągle przy mamie. Bardzo lubię patrzeć, w jaki sposób matki uspokajają dzieci, jak się z nimi bawią, jak im śpiewają. W jak naturalny, spontaniczny sposób je karmią i pielęgnują. Czasem widząc je, zastanawiam się, ile potrzeba odwagi, determinacji, aby urodzić dziecko w nieznanym kraju daleko od bliskich. Bez wsparcia i towarzyszenia innych kobiet. Ile potrzeba siły i akceptacji, aby urodzić dziecko, które poczęło się z gwałtu. Możemy się różnić, nie rozumieć nawzajem swoich kultur, zachowań, uwarunkowań, z których wychodzimy. Ale łączy nas, kobiety, wola życia, potrzeba wolności i walka o dobre życie dla naszych dzieci. To bardzo dużo jak na początek.

Całość możecie pobrać z naszej strony:
https://forummigracyjne.org/npub/najwazniejsza-jest-obecnosc-wsparcie-uchodzczyn-i-migrantek-w-okresie-okoloporodowym–doswiadczenia-fundacji-polskie-forum-migracyjne/pl

Nasza Fundacja wspiera mamy migrantki i uchodźczynie bezpłatnie. Jest to możliwe rownież dzięki Waszemu wsparciu.
https://forummigracyjne.org/donate
Dziękujemy




Żródło materiału: Polskie Forum Migracyjne

Polecane wiadomości

Skip to content