16 C
Warszawa
19 września, 2024, 23:47
MigranciwPolsce.pl
- Ja wszystko już wiem, przeglądałam akta pana sprawy w sądzie, wiem, że siedzia...

– Ja wszystko już wiem, przeglądałam akta pana sprawy w sądzie, wiem, że siedzia…


– Ja wszystko już wiem, przeglądałam akta pana sprawy w sądzie, wiem, że siedział pan w więzieniu, że tych skarbów nie ma.
– Bardzo się cieszę, że siedziałem. Zeszczuplałem, naprawili mi serce. Ale co to za prawo, że każdy może sobie czytać akta innych?
Tak mi powiedział „adoptowany syn esesmana”.
▶▶▶▶▶
Co sprawa Natalii Janoszek, rzekomej gwiazdy Bollywood I Hollywood ma wspólnego ze skarbami z czasów II wojny światowej? Całkiem sporo. Kiedy na Kanał Sportowy obejrzałam film Krzysztofa Stanowskiego (ponad cztery miliony wejść w cztery dni) demaskujący aktorkę, która rzekomo niemal całkowicie wykreowała swój życiorys i pozwolila w niego uwierzyć setkom znanych dziennikarzy i prezenterów, natychmiast przypomniały mi się Dzienniki Wojenne. Pamiętacie? Tajemniczy dokument, który pojawił się w 2019 roku i miał zawierać wskazówki do złota, biżuterii oraz dzieł sztuki ukrytych w kilku miejscach Dolnego Śląska, m.in. w pałacu Minkowskie, Roztoka i gdzieś w okolicach Bobru. Informacje o nich znalazły się w zapiskach rzekomego oficera SS, którego rzekomy, przybrany syn miał je sprzedać – jak sam twierdził – Fundacji Śląski Pomost. Fundacja pokazała je światu i wkrótce – pisała o nich prasa, choć kariery Złotego Pociągu nie zrobiły. Ze względu na skrótowość FB, całą sprawę opiszę w książce, ale teraz słów kilka. Adoptowany syn esesmana już kilka lat wcześniej trafił już na łamy prasy i do aresztu, obiecując wrocławskiemu przedsiębiorcy, że wykopie dla niego skarb.
„Na działce pani Marii S. koło Strzegomia miało być zakopane 7 151 kilogramów złota. Stanisław M. (obywatel Niemiec, choć w Polsce się urodził i nazwisko ma polskie) szukał kogoś, kto pomoże w sfinansowaniu prac poszukiwawczych. Przekonał Władysława G., mieszkańca wsi pod Wrocławiem i dostał od niego w kilku ratach 205 tysięcy złotych. Minęło wiele miesięcy zanim pan Władysław zorientował się, że żadnego złota nie ma i nie będzie. A miał obiecane pięć milionów złotych – połowę zysków ze sprzedaży skarbu”. – pisała w 2017 roku Gazeta Wrocławska. Już same tłumaczenia, dlaczego kopanie idzie tak długo i nie przynosi rezultatów, to gotowy scenariusz na film. Już wtedy w areszcie odwiedzał „syna esesmana” późniejszy członek Fundacji Śląski Pomost.
▶ W aktach sprawy „syna esesmana” pojawia się ciekawy model działania. Najprościej wygląda on tak: zbliżam się do jakiego zabytku, nawiązuję z nim prawdziwą lub udawaną współpracę i namawiam różnych ludzi na spore sumy przeznaczone na poszukiwania skarbu. Od „syna esesmana ” zaczęła się też historia „Dzienników”.
Ale nie o tym miało być.
Choć sprawa ta budziła od początku mnóstwo wątpliwości, dokumenty, media z całego świata zobaczyły swoją szansę na zrobienie filmu/programu/reality show o tej sprawie. Ale nikogo nie interesowała prawda. Mimo moich próśb o weryfikację „dzienników” (przy zaangażowaniu odpowiednich ludzi i środków było to możliwe już na początku), wielkie stacje telewizyjne z wielkiego świata w ogóle NIE CHCIAŁY WIEDZIEĆ. Wystarczyło zrobić materiał. Kiedy spytałam jednego z dziennikarzy, dlaczego tak „podbija” tę historię, powiedział mi: „jest zbyt piękna, żeby jej się oprzeć”. Tu uczciwie trzeba przyznać, że polskie media podeszły do sprawy nieco bardziej powściągliwie :), “Odkrywca” wyjaśnił sprawę samego dokumentu.
▶ Oczywiście, są tu setki, jeśli nie tysiące smakowitych, ale i przerażających detali, ale o tym w swoim czasie. Zastanawiam się więc, dlaczego pół Internetu dziwi się, że piękna, młoda kobieta sprawiła, że każdy CHCIAŁ w niej zobaczyć gwiazdkę Hollywod i Bollywood i w ogóle NIE CHCIAŁ WIEDZIEĆ? 🙂 Dlatego, że lubimy wszystko, co błyszczy?

▶ Ja, niestety, nie spełniłam roli, którą “syn esesmana” napisał dla mnie w tej sztuce, nie opublikował wielkiego tekstu o skarbach, który uwiarygodniłby tę historię. A “syn esesmana”? Podczas ostatniego spotkania pokazał mi akt kupna pewnego pałacu. Zadzwoniłam do właściciela zabytku, Nikomu go nie sprzedał.




Źródło: Projekt Historia – Joanna Lamparska

Polecane wiadomości

Skip to content