Zmarła Doktor Ione… Znał ją chyba każdy misjonarz w Republice Środkowoafrykańskiej. Swoje całe życie poświęciła pomocy humanitarnej. Trafiła tam jako młoda wolontariuszka i została do końca. Wróciła jeszcze tylko do Włoch na studia medyczne, aby pomagać jeszcze skuteczniej. Potem już „tylko” budowała szpitale, leczyła i zdobywała na to wszystko środki. Była prawdziwą legendą tego miejsca. Poznałam Ją przy okazji naszej pierwszej wyprawy okulistycznej do tego kraju. Wtedy poruszyła niebo i ziemię, aby dziewczynka, której nie mogli zoperować nasi lekarze, miała operację w stolicy u jedynego operującego w tym kraju okulisty. Kolejne wyprawy odbywały się na Jej prośbę. To Ona pomimo swojego podeszłego wieku zawiadamiała o naszym przyjeździe pacjentów, towarzyszyła nam na sali operacyjnej od rana do nocy i czuwała, aby wszystko przebiegało zgodnie z planem. Woziła nas czasem samochodem, co też było dosyć karkołomne, zważywszy na tamtejsze drogi i wiek Pani Doktor. Kiedy byliśmy tam ostatnio, Doktor Ione była już na leczeniu we Włoszech, ja mieszkałam w jej pokoju. Dorobek jej życia to kilka par ubrań i kilkadziesiąt książek. Cała reszta ma wymiar niematerialny — tysiące uratowanych istnień ludzkich. Doktor Ione nie była religijna, nie przebierała w słowach, żyła na swoich zasadach i wiedziała czego chce. Wybrała niełatwe i bardzo piękne życie… Życie Prawdziwej BOHATERKI ❤️