🗣 Mija kolejna wiosna na pograniczu, kolejna podczas której osoby szukające w Polsce i Europie schronienia i lepszego życia są bite, pozbawione dostępu do wody i jedzenia, narażone na utratę życia lub zdrowia, i wyważone od Białorusi – kraju, w którym grożą im tortury, gwałty, a nawet śmierć. To wszystko dzieje się na naszych oczach. Tylko w kwietniu polska Straż Graniczna przyznała się 2 346 wywózek.
Mimo zmiany władzy, coraz częściej, słyszymy z ust nowych rządzących nieprawdziwe informacje dotyczące sytuacji na pograniczu i osób próbujących dostać się do Polski. Jesteśmy tam od początku kryzysu, widzimy to co się dzieje i nie przestaniemy o tym mówić, i Was też o to prosimy – mówmy cały czas o tym, co dzieje się na pograniczu, jak polskie służby łamią podstawowe prawa człowieka.
W ostatnim tygodniu Aleksandra Chrzanowska z naszego stowarzyszenia, od początku kryzysu zaangażowana w niesienie pomocy humanitarnej, o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej mówiła w Litwie i Łotwie. Rozmowy odbywały się w ramach specjalnych pokazów spektaklu „Imperium” w reż. Strefa WolnoSłowa oraz premiery filmu „Zielona Granica” w Rydze.
❗️ Do dyskusji włączyły się też osoby w trakcie procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową w Łotwie. Kobieta z Gambii i mężczyzna z Jemenu. Kilka miesięcy temu byli jeszcze w Białorusi. Kobieta opowiadała, o tym, jak próbowała uciekać ze swojego kraju przez Morze Śródziemne, ale została spushbackowana do Libii. Potem dowiedziała się o szlaku przez Białoruś. Mówiła o nieprawdopodobnej przemocy, której doznała zarówno na szlaku śródziemnomorskim, jak i potem w lasach na pograniczu. Była zarówno na granicy z Polską, Litwą i Łotwą, aż w końcu się udało – złożyła wniosek o ochronę w Łotwie. Zarówno ona jak i Pan z Jemenu opowiadali ogromnej przemocy po białoruskiej stronie – rażeniu prądem, szczuciu psami, odbieraniu im jedzenia i oddawaniu go psom, na ich oczach, wylewaniu ich wody do picia. O niszczeniu telefonów i naśmiewaniu się z uchodźców przez europejskie służby – we wszystkich trzech krajach. O pryskaniu gazem, w odpowiedzi na ich prośby o azyl, o rozbieraniu do naga przez polskie służby i traktowaniu gazem pieprzowym.
Na jedno ze spotkań przyszła opozycyjna dziennikarka pochodząca z Białorusi, aktualnie mieszkająca w Rydze. Opowiadała o białoruskiej propagandzie. Przetoczyła historię starszej kobiety, która w Białorusi ukrywała uchodźców w swoim domu, do czasu aż została zatrzymana i wsadzona do więzienia. Z biegiem czasu nakładano o nią nowe zarzuty i kolejne miesiące odsiadki, aż zniknęła – nikt nie wie, gdzie jest i co się z nią teraz dzieje.
Próby kryminalizowania pomocy humanitarnej podejmowane są również w Polsce – ale pamiętajcie pomaganie jest legalne ✊🏽.
📣 Nie przestawajcie mówić o granicy 📣.
Żródło materiału: Stowarzyszenie Interwencji Prawnej