🙎 Młodzi uchodźcy i uchodźczynie bez opieki – mają po 11, 15, 16 lat – większość z nich przekracza granicę samodzielnie, niektórzy tracą swoich opiekunów(-nki) w podróży. Cześć nie ma już rodziców, innych to rodzice wysłali do Europy, aby dać im szansę wejścia w dorosłość tam gdzie nie ma wojny.
🆘 Zarówno po białoruskiej jak i polskiej stronie granicy mierzą się z przemocą i łamaniem praw dziecka. Kiedy w końcu, przy wsparciu świadków(-kiń), najczęściej udzielających pomocy humanitarnej, uda im się zawnioskować o ochronę międzynarodową w Polsce – zaczyna się ich walka z systemem. Poddawani są badaniu wieku, które nie jest miarodajne i może zawierać błędy. W jego wyniku wiele z nich uznawanych jest za dorosłych, a co za tym idzie tracą możliwość darmowej edukacji i pozostawieni są sami sobie – z dnia na dzień muszą stać się dorośli w zupełnie nowej rzeczywistości, w nowym kraju. Dzieci i nastolatkowie(-tki), którzy mieli „szczęście” zostają skierowani przez sąd do placówek opiekuńczo-wychowawczych. Problem jednak w tym, że te są przepełnione, brakuje miejsc, a personel nie jest odpowiednio przeszkolony do pracy z małymi migrantami(-tkami). W listopadzie Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak wystosowali do premiera Donalda Tuska interwencję zwracając uwagę na problemy dzieci cudzoziemskich pozbawionych opieki.
Zachęcamy Was do lektury artykułu Dziennik Gazeta Prawna, w którym głos zabrali: Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, Aleksandra Chrzanowska z naszego stowarzyszenia, od początku kryzysu zaangażowana w niesienie pomocy humanitarnej na pograniczu polsko-białoruskim, aktywistka Grupa Granica oraz Kornelia Trubiłowicz, prawniczka z naszego stowarzyszenia wspierająca prawnie m.in. małoletnich migrantów(-tki) bez opieki.
⬇️ Link do artykułu znajduje się w komentarzu pod postem.
Żródło materiału: Stowarzyszenie Interwencji Prawnej