Tajemnicze powiadomienia “ostrzegają”, że ludzie obserwują opozycyjne profile w …


Jak donosi Biełsat:
Tajemnicze powiadomienia “ostrzegają”, że ludzie obserwują opozycyjne profile w sieciach społecznościowych.

Według eksperta jest to prawdopodobnie operacja psychologiczna białoruskich służb specjalnych, choć autorem ostrzeżeń jest rzekomo prołukaszenkowski “hobbysta”.

Kilka dni przed prezydenckimi wyborami Białorusini zaczęli masowo otrzymywać wiadomości z ostrzeżeniami, że subskrybują w mediach społecznościowych “ekstremistyczne” kanały, zostawiają tam komentarze lub polubienia. Białoruskie władze mianem “ekstremistycznych” określają profile opozycyjnych organizacji lub niezależnych mediów, w tym Biełsatu. Wiadomości wysyłane z telegramowego konta “Deanon protesta”: “Dzień Dobry. Odnotowano działalność konta XXX na ekstremistycznym profilu Andrej Stryżak, a także pańskie dane na kanale [telegramowym] Deanon_protesta 87. Zdecydowanie radzimy zakończenie subskrypcji 🙂 [podpisano] Z poważaniem, Akreścina”.

Wymieniana w wiadomościach Akreścina to potoczna owianego złą sławą Aresztu Tymczasowego w Mińsku, położonego przy ulicy o takiej nazwie. Po powyborczych protestach w 2020 r. zwieziono tam tysiące zatrzymanych, którzy byli poddawani brutalnym torturom.

O fali takich wiadomości nadawców informują m.in. czytelnicy Biełsatu, obserwatorzy i komentatorzy stron w mediach społecznościowych współzałożyciela pomagającej opozycjonistom fundacji BYSOL Andreja Stryżaka, opozycyjnej grupy hakerów Cyberpartyzanci. Powiadomienia o wspomnianej treści najczęściej trafiają do skrzynek odbiorczych email, na Instagramie lub w aplikacji Telegram.

W powiadomieniach znajdują się szczegółowe informacja o adresacie – może to być zarówno jego pseudonim, ID konta czy nawet numer telefonu lub adres e-mail.

Treść zawiera również szczegóły, jak użytkownik został “zauważony” – czy był tylko obserwatorem “ekstremistycznych” treści, zostawiał komentarze, czy polubienia. W wiadomości znajduje się link do kanału telegramowego Deanon protesta, który zawiera bazy danych osób powiązanych z tymi działaniami.

Kto wysyła wiadomości?

Kanał Telegramowy Deanon protesta działa od 19 grudnia 2024 roku. Jest prowadzony rzekomo przez jedną osobę, która “hobbystycznie” zajmuje się ujawnianiem osób nielojalnych wobec łukaszenkowskich władz. Autor sugeruje, że pochodzi z Rosji, co potwierdza, fakt, że konsekwentnie używa rosyjskiej nazwy Białorusi: “Biełarussia”. W kanale pojawiają się podziękowania dla wydziału białoruskiego MSW ds. zwalczania zorganizowanej przestępczości tzw. HUBAZiK-u – jest to znana z brutalności jednostka zajmująca się de facto wyszukiwaniem i represjonowaniem członków i sympatyków opozycji.

Przedstawiciel opozycyjnej organizacji byłych białoruskich mundurowych BYPOL Maćwiej Kuprejczyk twierdzi, że choć wprawdzie obecna technologia pozwala na zorganizowanie takiej akcji przez jedną osobę, to jest przekonany, że stoi za nią właśnie wspomniany HUBAZiK. Podobnie uważa Andrej Stryżak i przedstawiciele Cyberpartyzantów.

– Nie sądzimy, że takie wiadomości wysyłają zwykli ludzie. To raczej robota milicji, bo w Białorusi nie ma innych “entuzjastów'” którzy nękaliby ludzi za darmo – podkreślają opozycyjni hakerzy.

Skąd Deanon protesta wziął adresy?

Wszyscy rozmówcy Biełsatu twierdzą, że dane adresatów zastraszania zostały zebrane z publicznych źródeł, czyli z tego, co sami oni zostawili w internecie. Każdy bowiem może wejść na stronę instagramową Biełsatu i zobaczyć, kto ją obserwuje, kto lajkuje i komentuje posty. To samo dotyczy otwartych czatów na Telegramie. Nie doszło więc do żadnego wykradzenia baz danych.

Biełsat przeanalizował część baz numerów telefonów Białorusinów z kanału Deanon protesta. Na przeglądanych stronach na Instagramie użytkownicy sami podawali swoje numery telefonów. Dane z Telegrama pochodzą rzekomo z 2022 roku, więc numery nie zawsze są aktualne.

Według Kuprejczyka do ich zbierania używa się do zautomatyzowanego narzędzia do tzw. parsingu. Jego zdaniem odpowiedni program można kupić za niewielkie pieniądze – ceny zaczynają się od 500 rubli rosyjskich (ok. 20 zł).

Andrej Stryżak podkreśla, że osobom subskrybującym otwarcie “ekstremistyczne” profile grozi co najmniej areszt administracyjny lub grzywna. I namawia Białorusinów zastosowania środków ostrożności. Polegają one np. usunięciu wszystkich swoich profili w sieciach społecznościowych i założenia ich od nowa przy użyciu nowych kartach SIM, a najlepiej także z nowego telefonu. Namawia też do zniszczenia starego aparatu, tak by przy jego konfiskacie zapisane tam dane nie trafiły w ręce służb. Rozmówcy Biełsatu radzą, aby każdy w Białorusi miał anonimowe konto do przeglądania treści. Stryżak zaleca posiadanie dwóch telefonów – jednego do codziennego użytku i drugiego do czytania zakazanych materiałów.

Maćwiej Kuprejczyk wzywa Białorusinów, by nie dawali się zastraszyć psychologicznymi operacjami łukaszenkowskich służb. Jak podkreśla, parsing jest bardzo prostą czynnością, jednak nie należy się nabierać na informacje, że białoruskie służby włamały się do jakiś głębokich baz danych. Jednak zdaniem Cyberpartyzantów, nawet przy zachowaniu środków bezpieczeństwa wiele sympatyków opozycji mogło już wcześniej wpaść w pole zainteresowania organów ścigania na Białorusi, które już wcześniej uzyskały dane z otwartych źródeł.

Aresn Rudenka, jb / belsat.eu wg belsat.eu



#Tajemnicze #powiadomienia #ostrzegają #że #ludzie #obserwują #opozycyjne #profile

Żródło materiału: BIEŁSAT

Related posts

Białoruskich “wyborów” nie kontrolowali obserwatorzy OBWE. Przyjechały za to del…

Co pięć lat na Białorusi odbywają się rzekome wybory prezydenckie. Rzekome, poni…

Alaksandr Łukaszenka miał zdobyć 86,82 proc. głosów w głosowaniu, w którym przec…