1.2 C
Warszawa
22 grudnia, 2024, 06:56
MigranciwPolsce.pl
Po wakacjach spędzonych w słynnym obozie dla młodzieży „Artek”, białoruskie dzieci zaczynają wyznawa...

Po wakacjach spędzonych w słynnym obozie dla młodzieży „Artek”, białoruskie dzieci zaczynają wyznawa…


Jak donosi Biełsat:
Po wakacjach spędzonych w słynnym obozie dla młodzieży „Artek”, białoruskie dzieci zaczynają wyznawać miłość do Rosji i marzą o studiach na rosyjskich uczelniach. Pełnowymiarowa wojna na Ukrainie trwa już ponad 2,5 roku i przez cały ten czas z terytorium Białorusi do okupowanego przez Rosję Krymu dzieci wywożone są na wakacje – jako „bonus” za współpracę z Rosją. Ich rodzice zgadzają się mimo tego, że na Krymie nie jest bezpiecznie, a sam wyjazd wiąże się z łamaniem prawa. Opowiadamy, jak rosyjska machina państwowa indoktrynuje białoruskie dzieci.

Na miejsce zlikwidowanych przez reżim Łukaszenki organizacji pozarządowych, na pierwszy plan w Białorusi wyszły dziś instytucje o jawnie prorosyjskim charakterze. Jedną z najbardziej znanych jest „Rosyjski Dom”. Na Białorusi istnieją trzy filie tej instytucji: „Rosyjski Dom w Homlu”, „Rosyjski Dom w Mińsku”, oraz „Rosyjski Dom w Brześciu” – wszystkie zostały otwarte jako filie Rossutrudnieczestwa (Federalna Agencja ds. Wspólnoty Niepodległych Państw, Rodaków Mieszkających za Granicą i Międzynarodowej Współpracy Humanitarnej).

Na Białorusi „Rosyjski Dom” pracuje głównie z młodzieżą i promuje interesy Federacji Rosyjskiej – „zajmuje się tworzeniem pozytywnego wizerunku Rosji” poprzez organizowanie konkursów, konferencji, kursów szkoleniowych, wystaw i sekcji tematycznych. Innymi słowy, stanowi element rosyjskiej tzw. miękkiej siły. O działalności i celach „rosyjskich domów” można wnioskować na podstawie informacji zamieszczanych w ich mediach społecznościowych.

Białoruskich uczniów i studentów aktywnie wywozi się do Rosji na naukę i wycieczki, oferując kwoty na studia na rosyjskich uczelniach, zapraszając na olimpiady, fora i szkoły biznesowe. Z młodzieżą pracują prorosyjscy historycy, organizowane są spotkania z urzędnikami, którzy propagują ideę „demonizacji Ukrainy”. Organizują na przykład pokazy antyukraińskiego filmu „Opołczenoczka” o wojnie w Donbasie i przeprowadzają konkursy z celem „promocji i wzmocnienia roli języka rosyjskiego”. Sądząc po liczbie programów, Moskwa nie szczędzi środków na tę gałąź swojej polityki.

Pieśni, konkursy i rakiety

Jednym z najważniejszych projektów „Rosyjskiego Domu” dla białoruskich uczniów jest „Wielka Zmiana”. Konkurs ten jest częścią większej platformy – „Rosja – kraj możliwości”. Od 2022 roku konkurs stał się międzynarodowy i aktywnie zaczęto do niego przyciągać białoruskich uczniów. Głównym partnerem konkursu jest wspomniane Rossutrudnieczestwo. Już trzecie lato z rzędu białoruscy zwycięzcy „Wielkiej Zmiany” są nagradzani wycieczką do słynnego obozu Artek na okupowanym przez Rosję Krymie.

Ostatni raz o tym, że białoruscy uczniowie udali się w „niezapomnianą podróż” do Arteku „Rosyjski Dom” informował w lipcu. 35 białoruskich uczniów wysłano do obozu jako finalistów etapu zdalnego rosyjskiego konkursu „Wielka Zmiana”. Aby wygrać wycieczkę, musieli oni zmontować film lub opracować „społecznie znaczący projekt”. Wszystko to w ramach programu Rossutrudnieczestwa „Witaj, Rosjo!”.

Wkrótce na stronie samego Arteku pojawiły się recenzje, w tym także od białoruskich dzieci. Wbrew wszelkim normom etycznym organizatorzy nie ukrywają nawet nazwisk dzieci, które przywieziono na okupowany Krym.

Tymczasem zgodnie z normami prawa międzynarodowego Półwysep Krymski jest integralną częścią Ukrainy. Natomiast z ukraińskiego ustawodawstwa wynika, że odwiedzanie Krymu (przez terytorium Rosji) jest karalne – naruszycielom zakazuje się wjazdu na Ukrainę na okres do trzech lat.

– Przepełniają mnie emocje! Od października 2023 roku dążyłem do tego celu i wreszcie zostałem zwycięzcą. Poznałem ludzi o podobnych poglądach, zdobyłem nowych przyjaciół, zdobyłem nowe doświadczenia i wiedzę. Chcę wyrazić ogromną wdzięczność wszystkim, którzy mi pomogli i we mnie wierzyli! – zacytowano 22 lipca na stronie Arteku słowa nieletniego Alaksieja Ch. z Mińska.

Turnus w obozie rozpoczął się 18 lipca. Tego samego dnia władze okupowanego Krymu poinformowały o zmasowanym ataku ze strony Sił Zbrojnych Ukrainy. Półwysep zaatakowały 33 drony kamikadze, równocześnie trwał atak przy użyciu bezzałogowych łodzi. Wcześniej, 25 czerwca, na plażę w Sewastopolu na okupowanym Krymie spadły fragmenty rakiety ATACMS, w wyniku czego zginęły cztery osoby, a ponad 150 zostało rannych.

„Uczą nienawiści do Ukrainy i miłości do Rosji”

Czy w związku z powyższym rodzice, którzy wysyłają swoje dzieci do Arteku, czymkolwiek się martwią?

Nie było trudno znaleźć strony rodziców białoruskich „artekowców”. Na stronie „Rosyjskiego Domu w Homlu” są nazwiska dzieci, a nawet numery szkół, do których uczęszczają. Na przykład wiadomo, że obecnie w Arteku przebywają dzieci ze Szkoły nr 11 w Soligorsku. Wśród finalistek rosyjskiego konkursu są dwie uczennice z Homla. Ich zdjęcia z dyplomami (na których wpisane są nazwiska) uroczyście umieszczono na kanale Telegram „Rosyjskiego Domu w Homlu”. Na pytania o to, czy nie boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci i co myślą o łamaniu prawa międzynarodowego, nikt z zapytanych przez Biełsat osób nie odpowiedział, choć wiadomość przeczytali.

Z tymi samymi pytaniami próbowaliśmy zwrócić się do samego „Rosyjskiego Domu”, ale i tam nas zignorowano. Udało nam się natomiast porozmawiać z matką ucznia ze Szkoły nr 11 w Soligorsku.

„Dzieci nie są niczemu winne. Łatwo je poddać obróbce (indoktrynacji), czym zresztą szkoła się zajmuje – mówi Lilia (imię kobiety zostało zmienione – belsat.eu). – Kiedy dzieci są agitowane do tych programów, mówi się im, że są przyszłością kraju, że będą miały możliwość studiowania na najlepszych uczelniach, że staną się elitą. Tam też rozpowszechnia się antyukraińską propagandę – mówi się dzieciom, że Ukraińcy to naz*ści, którzy chcą nas zniszczyć. Cała nadzieja w tym, że dzieci mają inteligentnych rodziców, którzy pogadają z nimi w domu. Rodzice tych dzieci-zwycięzców są również indoktrynowani. Zrozumiałam to na zebraniu rodzicielskim pod koniec roku. Ich przekonania to: „Rosja nas ratuje”, „Krym to legalne terytorium Rosji”, „udział w rosyjskim programie to świetlana przyszłość dla dziecka”. A kiedy mówi się im o tym, że ataki zdarzają się także na Krymie i że tylko w zeszłym roku Most Krymski, przez który dzieci wracają do domu, był wysadzany kilka razy, zaczynają niemal grozić milicją. Spieranie się i przekonywanie jest bezcelowe – dodaje.

Kiedyś obóz radości, teraz obóz propagandy

W mediach społecznościowych „Rosyjskiego Domu” nie ma ani słowa o tym, jak zapewnia się bezpieczeństwo dzieciom wysyłanym do Arteku. W ogóle nie ma tam ani słowa o trwającej wojnie.

Udało nam się porozmawiać z kobietą, która pracowała w obozie, ale odeszła zaraz po rozpoczęciu pełnowymiarowej inwazji Rosji na Ukrainę. Ołesia przekonuje, że doskonale orientuje się w tym, co dzieje się teraz w obozie.

– Jeśli wcześniej Artek naprawdę był świetny, a praca tam była prestiżowa, to po 2014 roku liczba pracowników z głową na karku stawała się coraz mniejsza – podkreśla Ołesia. – Świadomi po cichu robili swoje, ukrywali swoje stanowisko, wtedy jeszcze nie zmuszano do aktywnego wyrażania poparcia dla Rosji. Wszystko gwałtownie zmieniło się po rozpoczęciu wojny (w lutym 2022 roku). Wszystkich pracowników sprawdzono pod kątem lojalności. A niezadowolonych po prostu wyrzucono. Od tego czasu kontrolowane są nawet media społecznościowe pracowników Arteku – każdego zobowiązano do umieszczenia na awatarze flagi Rosji. Mówią nawet, że trzeba to pisać w „statusach” (we VKontakte; odpowiednik biogramu na Facebooku – belsat.eu) – mówi.

W lipcu 2023 roku Wielka Brytania wpisała Międzynarodowe Centrum Dziecięce Artek na listę sankcyjną. Według Brytyjczyków Artek „bierze udział w destabilizacji Ukrainy lub zagraża bądź podważa integralność terytorialną, suwerenność i niezależność Ukrainy”.

Oto jeszcze jeden cytat z tego samego dokumentu: „Wiele deportowanych dzieci jest przesiedlanych do sieci obozów reedukacyjnych na nielegalnie anektowanym Krymie i w kontynentalnej części Rosji, gdzie otrzymują sprzyjające Rosji akademickie, kulturalne, patriotyczne i wojskowe wychowanie”.

Według rozmówczyni Biełsatu to, co dzieje się dziś w Arteku, „dosłownie szokuje”. Twierdzi, że z prawdziwej popularyzacji pokoju i przyjaźni między narodami nie zostało nic. Obóz przekształcił się w centrum obróbki ideologicznej dzieci. Na apelach występują ludzie z bronią, na przykład pracownicy Rosgwardii czy najemnicy z Grupy Wagnera; dzieciom prowadzi się lekcje ideologii, na których uczą się nienawiści do Ukrainy i bycia wdzięcznym rosyjskim żołnierzom „za wyzwolenie”. Uczą dzieci strzelać, śpiewać „patriotyczne” piosenki. A jeśli wcześniej większość dzieci w obozie pochodziła z Ukrainy, to teraz celowo przywożą tam dzieci z różnych krajów uczestniczących w programach Rossutrudnieczestwa. To propagandowa maszyna.

– Niestety, niektórzy Ukraińcy również dali się złapać na haczyk Arteku. Znam kilka historii z Chersonia (był okupowany przez Rosjan przez 8 miesięcy w 2022 roku – belsat.eu). Rodziców przekonano, że dzieci zostaną zabrane od wojny na wypoczynek. Obiecywali, że to potrwa dwa tygodnie. A kiedy nadszedł czas, aby dzieci wróciły, kontakt z wicedyrektorem szkoły, która była za to odpowiedzialna, po prostu zanikł – opowiada nasza rozmówczyni. – Dzieci dzwoniły i mówiły, że radzono im nie wracać do domu. Twierdziły, że tam jest niebezpiecznie i trzeba zostać w Rosji. Niektóre dzieci zostały przeniesione do innych obozów, gdzie „utknęły” na pół roku. Ich rodzice nie mieli możliwości przedostania się na Krym. To był prawdziwy koszmar – dodaje.

Według Ołesi ma ona informacje, że początkowo w obozie traktowano ukraińskie dzieci dobrze, ale potem zmuszano je do robienia rzeczy, których nie chciały. Na przykład kazano im sprzątać nadmorską linię brzegową przed przybyciem kolejnej partii. Na apelach wymuszano na nich śpiewanie hymnu Rosji, a kiedy przyjeżdżało kierownictwo z Moskwy, kazano im razem z dziećmi z innych krajów śpiewać rosyjskie patriotyczne piosenki i twierdzić, że są tu dobrze traktowane.

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to obecnie nikt nikomu nie może go zagwarantować. Na Krymie zdarzają się ataki, i wszyscy o tym wiedzą – podsumowuje była pracownica Arteku.

Nadzeja Wolnaja, lp/ belsat.pl



#wakacjach #spędzonych #słynnym #obozie #dla #młodzieży #Artek #białoruskie #dzieci #zaczynają #wyznawa..

Żródło materiału: BIEŁSAT

Polecane wiadomości