Jak donosi Biełsat:
“Polscy ideolodzy potrzebują zachodniej Ukrainy”. Rosyjska propaganda o Polsce i Polakach
W mijającym tygodniu rosyjscy propagandyści szeroko komentowali wypowiedź Radosława Sikorskiego dla Financial Times, w której nazwał “konstytucyjnym obowiązkiem” zestrzeliwanie jeszcze nad terytorium Ukrainy rosyjskich pocisków zmierzających w stronę Polski.
Chcą chronić, bo uważają za swoje
Na słowa polskiego ministra spraw zagranicznych niemal od razu zareagowała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
-“Polscy ideolodzy potrzebują zachodniej Ukrainy. Nie postrzegają tej ziemi inaczej jak swojej. Dlatego podżegają do konfliktów, pogłębiając cierpienia ludzi” – wypowiedziała się w telewizji RTVI.
Wiceprzewodniczący Komisji Dumy Państwowej ds. WNP, Integracji Eurazjatyckiej i Stosunków z Rodakami Władimir Wodołacki pogroził tymczasem na łamach portalu RT (d. Russia Today), że jeżeli Polska zacznie strzelać do rosyjskich rakiety nad terytorium Ukrainy, “to w sposób naturalny naszym uprawnionym celem staną się wyrzutnie na terytorium Polski, skąd będą wystrzeliwane rakiety [przeciwlotnicze].”
Kolejny ciekawy komentarz zamieszczono na portalu rosyjskiej Fundacji Kultury Strategicznej (Fond Strategiczeskoj Kultury). Ten rosyjski projekt medialny zajmujący się propagandą i dezinformacją i obłożony sankcjami USA) pokazuje, jak słowa rosyjskiej dyplomatki-propagandystki w mgnieniu oka rozchodzą się dalej w rosyjskiej przestrzeni medialnej.
Portal w tekście pod tytułem “Polska chce «wziąć się za Rosję», aby zdobyć kawałek Ukrainy” stwierdza, że “w przededniu rocznicy wybuchu II wojny światowej polskie kierownictwo w dalszym ciągu demonstruje wzrost swoich ambicji militarnych i politycznych, w tym nawet sprzecznych z ogólną linią rządu”.
-“Najwyraźniej dla samego Sikorskiego nie ma w tym stwierdzeniu niespójności: wydaje się, że szef polskiego MSZ już uważa za swoje terytoria Ukrainy, które w związku z tym wymagają ochrony. Nie przeszkadza mu też fakt, że mogłoby to bezpośrednio wciągnąć Polskę w konflikt. Co więcej, wydaje się, że Sikorski stara się to osiągnąć, bo dyplomata tej rangi po prostu nie może nie zrozumieć: ta decyzja będzie miała wpływ nie tylko na jego kraj, ale i na całe NATO” – pisze portal.
Rosyjscy propagandyści demonstrują też empatię wobec zwykłych obywateli Polski, oskarżając Sikorskiego, że “bezpośrednio pcha Polaków do konfrontacji z Rosjanami w charakterze mięsa armatniego” i “co gorsza, w samej Polsce nie jest w tej kwestii odosobniony”.
Rosyjski portal Reportior infromuje swoich czytelników o “pacyfistycznych” nastrojach w Polsce, opierając się na kilku anonimowych wpisach w internecie znalezionych pod artykułem na portalu Bankier.pl, który przytoczył wypowiedź Sikorskiego z Financial Times.
-“Jeśli zaczniemy strzelać, będzie więcej ryzyka. Cena chybienia jest wysoka, ponieważ na jeden pocisk manewrujący wystrzeliwanych jest 10 rakiet przechwytujących, a przypadkowy Polak najprawdopodobniej zginie nie od rosyjskiej rakiety, ale od polskiej” – pisze np. komentujący skryty za nickiem “samsza”.
W Polsce trwa debata, czy wojsko powinno zestrzelić rosyjskie drony i rakiety nadlatujące znad terytorium Ukrainy. W niedawnym sondażu Rzeczpospolitej prawie 59 proc. respondentów stwierdziło, że Polska powinna strącać obiekty wlatujące nad nasze terytorium w czasie ataków Rosji na Ukrainę, nawet jeśli nie ma pewności, co to za obiekty. Przeciwnego zdania jest 22 proc., natomiast 19,4 proc. nie ma opinii w tej sprawie.
Informując o tym, Reportior wprawdzie przytacza różne opinie – choć głównie negatywne wobec słów Sikorskiego. Całość opatruje tytułem “Nie chcemy wojny. Polacy o pomyśle zestrzeliwania rosyjskich rakiet”. Jest to zgodne z kremlowską narracją, że “prosty naród” w Polsce inaczej niż polityczna elita, nie chce żadnej “eskalacji”.
Dziennik Wzglad również nie pominął wypowiedzi ministra Sikorskiego. I pisze, że “NATO w brutalny sposób pokazało miejsce w szeregu jednemu z najbardziej agresywnych rusofobów w Europie Wschodniej”. Chodzi o wypowiedź wiceszefa NATO Mircei Geoany, który stwierdził, że takie decyzje wymagają wcześniejszych konsultacji w ramach Sojuszu, bo mogą one mieć konsekwencje dla wszystkich jego członków.
Jednak, jak widać, do redaktorów gazety nie dotarł sens słów Zacharowej, bo twierdzą oni, że nie jest to polska inicjatywa w celu ochrony ”swoich ziem” na Ukrainie, ale że to “reżim w Kijowie” prowokuje Polskę do tego typu działań”. Gazeta przekonuje też, że wypowiedź polskiego ministra wywołała duże zaniepokojenie w samej Polsce i że jego stanowiska “kategorycznie nie podziela Ministerstwo Obrony Narodowej”.
Miedwiediew znów grozi
W środę rosyjskimi czołgami pod polską granicą zagroził zesłany do Rady Bezpieczeństwa były prezydent Dmitrij Miedwiediew. Stwierdził (a jego słowa zacytowały popularne tabloidy Komsomolskaja Prawda i Argumienty i Fakty), że Rosja chcąc chronić swoje terytoria, będzie musiała utworzyć na Ukrainie kordon sanitarny sięgający do granic Polski, jeżeli Zachód dostarczy Kijowowi broń dalekiego zasięgu. Słowa te brzmią nieco humorystycznie, biorąc pod uwagę, że ostatnio to Ukraina stworzyła w obwodzie kurskim własny kordon sanitarny.
Kułeba na Campus Polska
Rosyjskie media, które wnikliwie śledzą wszelkie polsko-ukraińskie sprzeczki, nie mogły nie zauważyć skandalu wywołanego przez ukraińskiego ministra spraw zagranicznych Dmytra Kułeby podczas forum “Campus Polska Przyszłości”. Szef ukraińskiego MSZ na pytanie, kiedy Ukraina zgodzi się na ekshumację ofiar Wołynia, zaczął porównywać rzeź wołyńską do operacji Wisła. Czyli powojennej operacji komunistycznych władz, w czasie której wysiedlono z południowo-wschodnich granic Polski ponad 130 tys. Ukraińców na tzw. Ziemie Odzyskane. Nazwał przy tym rejon wysiedleń “ukraińskimi ziemiami”. Wywołało to oburzenie zarówno wśród polskich polityków i opinii publicznej.
Dziennik Komsomolskaja Prawda z nieskrywaną satysfakcją napisał więc, że “Ukraina katastrofalnie obraziła swojego najbliższego sojusznika”, zaś premier Donald Tusk stwierdził, że bez rozwiązania kwestii wołyńskich ekshumacji Polska nie zgodzi się na przyjęcie Ukrainy do UE.
Cytowana wcześniej Gazeta Wzglad donosiła tymczasem, że “błąd ukraińskiego MSZ pogłębił nienawiść Polaków do sąsiadów”.
Tragedia polskiego miłośnika Łukaszenki – nie został wpuszczony na Białoruś
Na deser wypada podzielić się czytelnikami z niesprawiedliwością, jaka spotkała Michała Specjalskiego – ten doradca ds. cypryjskich nieruchomości w wolnych chwilach zajmuje się “działalnością antysystemową”: zwalczaniem “Eurokouchozu”, szczepionek, 5G itp. W swoich twitach Polskę uparcie nazywa Ukropolinem, czyli okupowanym bytem zarządzanym przez Ukraińców i Żydów.
Jeżeli chodzi o stricte polityczne afiliacje Specjalski podczas ostatnich wyborów samorządowych reklamował się jako “bezpartyjny działacz społeczny w środowiskach prawicowych od kilkunastu lat m.in. w Unii Polityki Realnej Janusza Korwina Mikke, Organizacji Polskich Monarchistów, Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna”.
Aktywista, postanowił odwiedzić Białoruś, gdzie, jak chwalił się, miał wystąpić na antenie radia “Wolna Polsza” i poprosić o azyl polityczny w tym kraju. Chodzi prawdopodobnie nadawany po polsku program Międzynarodowego Radia Biełaruś, w którym występują inni podobni mu z poglądów mu Polacy.
Niestety w kolejnym swoim nagraniu poświęconemu perypetiom na granicy, Specjalski nagrywa się już z polskiego pociągu. Najpierw skarży się na narzucony przez “Eurokołchoz” zakaz palenia w wagonach. Potem ze smutkiem informuje, że nie został wpuszczony do naszego wschodniego sąsiada, bo został uznany za “ekstermistę”
Jakub Biernat/ Belsat.eu
#Polscy #ideolodzy #potrzebują #zachodniej #Ukrainy #Rosyjska #propaganda #Polsce #Polakach..