6.7 C
Warszawa
18 grudnia, 2024, 11:06
MigranciwPolsce.pl
Rosyjski atak na Ukrainę przyniósł zniszczenia i śmierć. Uderzył również w środowisko naturalne i po...

Rosyjski atak na Ukrainę przyniósł zniszczenia i śmierć. Uderzył również w środowisko naturalne i po…


Jak donosi Biełsat:
Rosyjski atak na Ukrainę przyniósł zniszczenia i śmierć. Uderzył również w środowisko naturalne i poczynił nieodwracalne zniszczenia.

Pierwsze informacje o płynących rzeką Sejm zanieczyszczeniach pojawiły się 14 sierpnia. To transgraniczna rzeka, płynie z Rosji na Ukrainę. Akurat nad Sejmem w rosyjskim obwodzie kurskim toczą się obecnie walki. Ukraińcy wkroczyli na ten teren w sierpniu i do dziś mają rozciągający się na ponad tysiąc kilometrów kwadratowych przyczółek na terenie Rosji. To wtedy prawdopodobnie doszło do spuszczenia ok. 5600 ton zanieczyszczonej wody z cukrowni w rosyjskim Tiotkinie nieopodal granicy z Ukrainą.

Nie wiadomo, czy Rosjanie celowo spuścili ścieki, czy po prostu załoga uciekła zakładu przerażona walkami, a do wylania nieczystości do rzeki Sejm doszło przypadkowo. Tak czy inaczej, poważnie zanieczyszczone ścieki płynęły Sejmem, a potem Desną do Dniepru. Ukraińcy spodziewali się, że zanieczyszczenia dotrą w okolice Kijowa i wpadną do Dniepru na północ od sypialnej dzielnicy Trojeszczyna, ale na szczęście znaczna ich część rozwodniła się w wodach Desny. Co nie znaczy, że nie wywołały szkód w środowisku ukraińskich rzek. Według informacji ukraińskiego ministerstwa ochrony przyrody z poniedziałku poziom tzw. chemicznego zużycia tlenu w rzece Sejm przekraczał normy 4,3 raza, a w wodach rzeki brakuje tlenu.

Ten przypadek jest tak naprawdę jednym z tysięcy podobnych, kiedy na skutek wojny bezpośrednio bądź pośrednio dochodzi do mniejszych lub większych katastrof uderzających w środowisko naturalne. Od samego początku rosyjskiej inwazji doszło do wielu groźnych katastrof środowiskowych: pożarów, podtopień i wycieków toksycznych substancji. Włącznie z najgroźniejszą, wielką powodzią na Chersońszczyźnie po wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce wiosną 2023 roku czy wywołany rosyjskim ostrzałem pożar wielkiej rafinerii w Kremenczugu.

Szkodę środowisku wyrządzają i bezpośrednie działania wojenne: idące już w miliony sztuk zalegających w ukraińskiej ziemi pocisków i odłamków. Są i pośrednie koszty wojny: zwiększone zużycie paliw i anomalie w transporcie. Z jednej strony nad Ukrainą nie latają samoloty, a – z uwagi na sankcje ograniczony jest ruch lotniczy nad Rosją – z drugiej strony linie lotnicze musiały przekierować ruch lotniczy, wydłużając wiele tras. Do kosztów pośrednich należy zaliczyć i mniejszą po prostu dbałość o środowisko naturalne w obu walczących państwach. Ekologia nie jest dziś dla nich priorytetem, a normy związane z ochroną środowiska w przemyśle, energetyce i dla wojska mają drugorzędne znaczenie wobec priorytetu, jakim jest walka.

Odłamki w glebie

Według agencji informacyjnej Reuters co najmniej 10,5 mln hektarów gruntów rolnych na Ukrainie jest skażonych chemikaliami. To efekty wycieków toksycznych substancji, pożarów, ale i po prostu ostrzałów artyleryjskich i rakietowych. Kiedy wybuchają rakiety i pociski artyleryjskie, gleby, drewno, darń, konstrukcje ulegają utlenieniu i powstaje szereg związków chemicznych: tlenek węgla, podtlenek azotu, dwutlenek azotu, formaldehyd, opary cyjanku, a także duża ilość toksycznych substancji organicznych. Podczas eksplozji wszystkie substancje ulegają całkowitemu utlenieniu, a produkty reakcji chemicznej przedostają się do atmosfery.

W atmosferze tlenki siarki i azotu mogą powodować kwaśne deszcze, które zmieniają kwasowość gleby i powodują oparzenia roślin, na które szczególnie wrażliwe są drzewa iglaste. Kwaśne deszcze niekorzystnie wpływają także na organizm człowieka, ssaków, ptaków i organizmów wodnych, wpływając na stan tkanek śluzowych i narządów oddechowych. Eksperci z organizacji EkoDija obliczyli, że w eksplozji rakiety Toczka-U emitowane jest około 60 kilogramów różnych toksycznych związków chemicznych. Takich lżejszych i cięższych rakiet wystrzelono tysiące od początku wojny.

Pocisk artyleryjski kalibru 120 mm czy 152 mm rozpada się na 1600 do 3500 odłamków o masie ok. jednego grama każdy. Fragmenty tych metalowych odłamków osiadają w ziemi, ale fala uderzeniowa potrafi rozproszyć je i powbijać w drzewa czy budynki. W strefach najbardziej intensywnych walk i trwających miesiącami ostrzałów artyleryjskich eksperci z międzynarodowej organizacji „Ekologia-Prawo-Ludzie” obliczyli na podstawie zdjęć satelitarnych, że na jednym kilometrze kwadratowym strefy frontowej znajdowało się 480 kraterów od pocisków od pocisków 82 mm, 550 kraterów od pocisków 120 mm i ponad tysiąc kraterów od amunicji 152 mm.

Według obliczeń ekologów w ziemi jednego kilometra kwadratowego na froncie może spoczywać 50 ton żelaza, tona związków siarki i ponad 2 tony miedzi i innych metali. Ekolodzy uważają, że cała wierzchnia warstwa gleby na terenach intensywnych walk nadaje się do wymiany, bo jest po prostu nasączona ogromną ilością metali i toksycznych związków chemicznych.

Tymczasem według głównodowodzącego ukraińską armią Ołeksandra Syrskiego przy całkowitej długości frontu 3700 km, strefa intensywnych działań bojowych to 977 km. Oczywiście nawet w tej strefie nie na całej długości toczą się długotrwałe ostrzały artyleryjskie. Jednak na pewno na długości ciągnącej się przez setki kilometrów i szerokiej na kilkadziesiąt kilometrów jest „strefa śmierci”. Czyli obszar skażony tysiącami salw artyleryjskich czy rakietowych. Zwłaszcza w Donbasie, na Zaporożu czy Charkowszczyźnie. Teren to nie tylko strefa walk, bo przecież linia frontu się zmienia. W ten sposób strefa skażona to tysiące kilometrów kwadratowych ziemi i lasów.

Innym problemem są miny. Są groźne nie tylko dla ludzi, ale i przyrody: zwierząt i gleby. Według The Washington Post całkowite rozminowanie ukraińskich terytoriów zajmie 757 lat i dziesiątki miliardów dolarów.

Wojenne gazy

W ciągu pierwszego roku wojny ucierpiał co piąty ukraiński rezerwat przyrody. Przerwanie tamy w Kachowce w czerwcu ubiegłego roku wywołało powódź na obszarze setek kilometrów kwadratowych i ciężkie zanieczyszczenie tego terenu. Było również zabójcze dla tysięcy żyjących nad Dnieprem ptaków. Na skutek działań wojennych spłonęło ponad 60 tys. hektarów ukraińskich lasów, a kolejne tysiące hektarów są bardzo poważnie zanieczyszczone i zaminowane. Tylko w tym roku w obwodzie donieckim spłonęło 8 tys. hektarów lasów.

Wojna okazuje się zabójcza i dla czarnomorskich delfinów. Ukraińscy ekolodzy alarmują, że na wybrzeżu w rejonie Odessy coraz częściej znajdują martwe delfiny. To skutek używanych przez rosyjską marynarkę wojenną sonarów, zaminowania Morza Czarnego i zrzucania do jego wód tysięcy ton produktów ropopochodnych i innych chemikaliów.

Jednocześnie na skutek wojny Ukraina emituje mniej dwutlenku węgla. To zresztą stała tendencja. Na początku lat 90. Ukraina dostarczała do atmosfery ponad 900 mln ton. Upadek ciężkiego przemysłu, a potem okupacja najbardziej uprzemysłowionych regionów przez Rosję: części Donbasu oraz Krymu poważnie obniżyły ukraińską emisję. Tuż przed rosyjską inwazją Ukraina emitowała ponad 300 mln ton CO2. Jednak w pierwszym roku wojny emisja gazów cieplarnianych Ukrainy znowu znacząco spadła. Nawet do 120 mln ton. To skutek dużej migracji Ukraińców za granicę (spadek konsumpcji energii, paliw), wyłączenia części przemysłu czy okupacji kolejnych, uprzemysłowionych terytoriów. Cóż z tego skoro sama wojna poważnie wpłynęła na skok emisji gazów cieplarnianych.

Według tegorocznego raportu ukraińskiego ministerstwa środowiska wojna spowodowała emisję 120 mln ton CO2 w pierwszym jej roku. Po dwóch latach – już 175 mln ton. To tyle, ile rocznie do atmosfery emituje 260 elektrowni węglowych albo 90 mln samochodów.

Dane dotyczą emisji z powodu wojny w ogóle, a więc nie dotyczą tylko Ukrainy. Uwzględniają np. intensywniejsze użytkowanie linii lotniczych z powodu omijania ukraińskiej i rosyjskiej przestrzeni powietrznej czy ogromną konsumpcję paliw przez siły zbrojne obu stron. Innym skutkiem wojny dla środowiska będzie niewątpliwie powojenna odbudowa Ukrainy czy rosnąca produkcja zbrojeniowa (nie dotyczy tylko Ukrainy, bo przecież produkcja uzbrojenia rośnie w Europie i USA). Ukraińcy pewnie woleliby radzić sobie z problemami związanymi z ochroną środowiska i emisją gazów z powodu rosnącej gospodarki i konsumpcji, niż z powodu paliwa przepalanego w czołgach czy zanieczyszczeń gleby odłamkami. Tak czy inaczej, powojenna odbudowa będzie gigantycznym wyzwaniem dla świata. Do posprzątania i przywrócenia do stanu naturalnego będą ogromne obszary, większe od niejednego państwa europejskiego.

Michał Kacewicz/ Belsat.eu



#Rosyjski #atak #Ukrainę #przyniósł #zniszczenia #śmierć #Uderzył #również #środowisko #naturalne #po..

Żródło materiału: BIEŁSAT

Polecane wiadomości