6.7 C
Warszawa
18 grudnia, 2024, 09:31
MigranciwPolsce.pl
Wkrótce w Mołdawii odbędą się wybory prezydenckie i referendum w sprawie przystąpienia kraju do UE. ...

Wkrótce w Mołdawii odbędą się wybory prezydenckie i referendum w sprawie przystąpienia kraju do UE. …


Jak donosi Biełsat:
Wkrótce w Mołdawii odbędą się wybory prezydenckie i referendum w sprawie przystąpienia kraju do UE. W związku z tymi wydarzeniami Kreml znacznie zwiększył swoją ingerencję w sprawy wewnętrzne Mołdawii, aby uniemożliwić państwu ucieczkę spod rosyjskich wpływów.

W obliczu nadchodzących wyborów parlamentarnych ingerencja Moskwy może jeszcze bardziej się zwiększyć, a zdaniem ekspertów ostatecznym celem Rosji jest “likwidacja Mołdawii jako państwa”.

Wybory prezydenckie już 20 października

Mołdawia, która w 2022 roku otrzymała status kandydata do UE, 20 października przeprowadzi referendum w sprawie przystąpienia kraju do Unii. Tego samego dnia urzędująca prezydent Maia Sandu będzie ubiegać się o reelekcję. Rywalizuje ona z 10 kandydatami. Jednak, jak powiedział Biełsatowi kierownik projektu WatchDog.MD Valeriu Pașa, tylko jeden z nich nie jest prorosyjski – były minister sportu Octavian Țîcu. Pozostali, według naszego rozmówcy, są albo bezpośrednimi sojusznikami Kremla, albo “za kulisami spotykają się z ludźmi pracującymi dla Kremla”.

Według eksperta prorosyjscy kandydaci nie muszą popierać Rosji otwarcie i mogą nawet opowiadać się za przystąpieniem do Unii Europejskiej, ale wszystko to tylko dlatego, że “Moskwa od dawna zdaje sobie sprawę, że nie można wygrać wyborów opierając się wyłącznie na prorosyjskich ideach”, zwłaszcza że ponad połowa obywateli Mołdawii, według badań opinii publicznej, popiera przystąpienie do UE.

Jeśli pójdą pod prąd, po prostu nie zdobędą większości w następnym parlamencie. Nie wspominając nawet o wyborach prezydenckich. W związku z tym taktyka koni trojańskich, które są wysyłane na rzekomo proeuropejską, a nawet ultranacjonalistyczną flankę polityki, jest nadal obecna – wyjaśnił ekspert.

Pașa zaznaczył, że “wynajęci przez Kreml kozacy” są obecni w ruchach narodowych, a nawet nacjonalistycznych krajów byłego ZSRR od końca lat 80. Przykładem jest Iurie Roşca, jeden z założycieli i aktywnych uczestników Frontu Ludowego Mołdawii, były wicepremier i wiceprzewodniczący parlamentu, który “palił rosyjskie flagi”, a potem “otwarcie zaczął opowiadać się za Rosją”.

Prorosyjscy obywatele są mniejszością

Jak stwierdził Pașa, w społeczeństwie mołdawskim istnieje pewien rozłam, ale kraj nie jest podzielony na pół “między tych, którzy opowiadają się za wejściem do Unii Europejskiej i tych, którzy są za pozostaniem w strefie wpływów Rosji”. Jego zdaniem tylko około 30 proc. Mołdawian opowiada się za pozostaniem w zawieszeniu lub zbliżeniem się do Rosji. Wśród diaspory, która stanowi co najmniej jedną trzecią całej populacji, absolutna większość mieszka już w krajach zachodnich, a zatem opowiada się nie tylko za przystąpieniem do Unii Europejskiej, ale także za głębszym “zbliżeniem z Zachodem”.

Według eksperta w Rosji mieszka maksymalnie 150 tys. Mołdawian, z których większość już dawno uzyskała rosyjskie obywatelstwo i nie utrzymuje żadnych poważnych więzi z Mołdawią. Nasz rozmówca zauważył, że większość “podręcznikowych przykładów” mołdawskich pracowników fizycznych opuściła Rosję podczas pandemii koronawirusa i po rozpoczęciu pełnowymiarowej inwazji Rosji na Ukrainę.

Po 2022 roku Władimir Putin stracił w oczach Mołdawian – zdaniem eksperta nastąpiło to w “niewystarczającym stopniu, ale zmiana była drastyczna”. O ile w styczniu 2022 roku poziom zaufania do niego w kraju wynosił około 55 proc., to po rozpoczęciu agresji – spadł do około 35 proc., a ilość negatywnych ocen znacząco wzrosła.

Rośnie radykalizm i polaryzacja

Jednocześnie, zdaniem eksperta, w ostatnich miesiącach, “kosztem bardzo agresywnej kampanii propagandowej wspieranej przez Kreml”, wzrasta polaryzacja i radykalizacja prorosyjskich obywateli w mołdawskim społeczeństwie.

,,Ich wizja wielu problemów społecznych, wielu procesów w Mołdawii radykalnie różni się od większości. Oznacza to, że zwolennicy zbliżenia z Rosją, przystąpienia do Unii Euroazjatyckiej stali się mniej liczni, ale znacznie rozpowszechniły się wśród nich radykalne poglądy, które odrzucają obiektywną rzeczywistość. Jest to oczywiście efekt wpływu rosyjskiej propagandy – powiedział Pașa w rozmowie z Biełsatem.

Ekspert zaznaczył, że jest to szczególnie widoczne w regionach, w których żyją skupiska mniejszości etnicznych – w Autonomii Gagauskiej i sąsiednim Rejonie Taraclia, gdzie mieszkają etniczni Bułgarzy, a także wśród rosyjskojęzycznych obywateli, którzy w większości posługują się językiem rosyjskim i sięgają po informacje w tym języku.

Zdaniem naszego rozmówcy najbardziej prorosyjsko nastawieni są ludzie po 50. roku życia, którzy z nostalgią myślą o czasach ZSRR, ponieważ po jego upadku nie byli w stanie przystosować się do zachodzących zmian. Jak podkreśla ekspert, system sowiecki pozwalał, by nie uczyć się języków kraju, w którym mieszkali, “mogli zachowywać się jak kolonizatorzy” – wszystko dało się załatwić po rosyjsku, a więc znajomość mołdawskiego nie była konieczna.

Obecnie ludzie ci, jak podkreślił nasz rozmówca, chętnie konsumują rosyjskojęzyczne treści w sieciach społecznościowych, gdzie różni blogerzy “otrzymują instrukcje, z góry podane tematy, co powiedzieć, jak to powiedzieć, grając na emocjach i wykorzystując nienawiść”. Gagauzja, jak uważa Pașa, “przez wszystkie lata niepodległości Mołdawii tkwi w rosyjskim polu informacyjnym”.

Rosję kochają tylko za pieniądze

Jako czynnik przyczyniający się do promowania rosyjskich narracji Pașa wymienił poziom skorumpowania mołdawskich elit politycznych.

,,W Autonomii Gagauskiej udało im się skorumpować prawie wszystkich. Mówimy o politykach na poziomie baszkana (najważniejszy przedstawiciel autonomii, szef autonomicznego rządu – belsat.eu), o liderach politycznych, deputowanych lokalnych samorządów. Na poziomie kraju są dziesiątki polityków, partii politycznych, którzy za pieniądze całkiem świadomie promują interesy Rosji i propagandę – powiedział analityk.

Jednak, zdaniem eksperta, fakt, że “politycy w Mołdawii kochają Rosję za pieniądze” ma swoją pozytywną stronę: kraj “nigdy nie miał ani jednego polityka wyższego szczebla, który naprawdę opowiadałby się za ruskim mirem”. Dlatego też w mołdawskiej klasie politycznej nie ma “akceptacji dla tak zwanych wartości euroazjatyckich” – chodzi o rosyjski pogląd na geopolitykę, stworzony i rozwijany przez Aleksandra Dugina.

Pașa uważa, że dzięki temu nie ma jednej monolitycznej prorosyjskiej siły i jednego wspólnego prorosyjskiego kandydata w wyborach prezydenckich. Wszyscy politycy podejrzewani o związki z Kremlem idą do wyborów z ramienia różnych sił i z różnymi programami. Ponadto, zdaniem eksperta, głównym celem Rosji w Mołdawii nie są wybory prezydenckie, ale parlamentarne, ponieważ w warunkach republiki parlamentarnej prezydent bez większości parlamentarnej “niewiele może zrobić”

“Dla nich [rosyjskich władz] ważne jest, aby podzielić elektorat tak bardzo, jak to możliwe i karmić wyborców różnymi politykami. Niektórzy są jawnie prorosyjscy i wspierają agresję Rosji na Ukrainę. Inni to bardziej powściągliwi kandydaci, którzy rzekomo opowiadają się za pokojem na świecie i neutralnością. A są nawet tacy, którzy mówią, że powinniśmy dołączyć do Unii Europejskiej. W związku z tym będą starali się złapać różne segmenty elektoratu, wciągnąć jak najwięcej partii do przyszłego parlamentu, pogrupować je w taki sposób, aby utworzyć większość parlamentarną. Taki jest w plan” – podsumował ekspert.

Sandu wygrywa, ale szykuje się przekupstwo

Pomimo różnorodności kandydatów na prezydenta, faworytem pozostaje urzędująca głowa państwa Maia Sandu. Według sondaży gotowych jest na nią głosować 36,1 procent wyborców. Za nią plasują się były prokurator generalny Mołdawii i prokurator Gagauzji Alexandr Stoianoglo z Partii Socjalistów (10,1 proc. ), były burmistrz drugiego co do wielkości miasta Mołdawii Balti Renato Usatîi z Naszej Partii (7,5 proc. ) i urzędująca baszkan Gagauzji Irina Vlah (4,1 proc. ). Pozostali kandydaci uzyskują w sondażach od 0 proc. do 3 proc. poparcia.

Jak na razie Sandu brakuje wystarczającej liczby głosów, aby wygrać w pierwszej turze. Ale zdaniem Valeriu Pașy wiele będzie zależeć od frekwencji w diasporze. A także od tego, ilu obywateli Mołdawii “za pieniądze lub poprzez szantaż” zostanie zmuszonych do głosowania w Rosji i Naddniestrzu, które nie jest kontrolowane przez Kiszyniów. Ponadto, według mołdawskiej policji, tylko we wrześniu z Rosji do Mołdawii w celu zakupu głosów nielegalnie wysłano ponad 15 milionów dolarów.

“Wydzielone środki są ogromne. Pieniądze nie grają roli. Przyjdzie tyle, ile będzie potrzebne” – podkreślił ekspert.

Niejasny jest również poziom frekwencji w tradycyjnie prorosyjskiej Gaugazji i Rejonie Taraclia. Dlatego, jak zauważa Pașa, nie można zagwarantować zwycięstwa urzędującej prezydent w pierwszej turze, ale “absolutnie wszystkie sondaże wskazują, że bez względu na to, z kim Maia Sandu przejdzie do drugiej tury, wygra ona w drugiej turze”.

Celem Putina jest likwidacja Mołdawii jako państwa

Nasz rozmówca podkreślił, że Rosja podejmuje różne kroki w celu destabilizacji sytuacji w kraju. Na przykład w ostatnich latach Mołdawia padła ofiarą setek fałszywych doniesień o podłożeniu bomb, różnych ataków informacyjnych, prób organizowania starć z policją przy pomocy “wysportowanych grup mężczyzn” – precedens ten znany jest jeszcze z czasów ukraińskiego Majdanu przełomu 2013 i 2014 roku.

Wszystko to ma na celu powstrzymanie ostatecznego przystąpienia Mołdawii do europejskiej wspólnoty, aby pozostawić ją “w szarej strefie”.

,,Putin ma nadzieję, że w dłuższej perspektywie, kiedy zdobędzie południową część Ukrainy, Mołdawia będzie dla niego przyjemnym bonusem. Oznacza to, że ostatecznym celem jest zajęcie i aneksja tego terytorium – likwidacja Mołdawii jako państwa – powiedział szef projektu WatchDog.MD.

Według eksperta w 2024 roku Kreml może przeznaczyć łącznie co najmniej 150 milionów dolarów, aby zapobiec ostatecznemu wyjściu Mołdawii ze strefy rosyjskich wpływów. Zdaniem naszego rozmówcy nie jest to dużo pieniędzy dla Rosji, skoro wydaje tyle “w ciągu dwóch godzin uderzeń na Kijów rakietami i dronami”.

W najbliższym czasie analityk spodziewa się nasilenia prób zaostrzenia sytuacji w kraju w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.

“Myślę, że największe piekło czeka nas po wyborach prezydenckich, gdzieś od wiosny przyszłego roku, kiedy będą zbliżać się wybory parlamentarne. Jestem pewien, że wtedy przeznaczonych znacznie więcej pieniędzy. Będzie masowe przekupstwo lub próby masowego przekupstwa wyborców, szalona dezinformacja, prowokacje i oświadczenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji wymierzone w Mołdawię” – podkreślił Pașa.

Ekspert nie wyklucza prowokacji ze strony rosyjskich oddziałów w Naddniestrzu. Jednak nie ma tam wystarczająco żołnierzy i sprzętu, który umożliwiałby przeprowadzenie poważnej operacji wojskowej. W pozostałej części Mołdawii również nie ma grup, które chciałyby przejść do zbrojnej konfrontacji z władzami.

Mimo małego prawdopodobieństwa konfrontacji na dużą skalę, ekspert zauważa jednak, że “w decydującym momencie” Rosja może wpłynąć na nastroje w mołdawskim społeczeństwie, co oznacza, że kraj powinien być na to gotowy.

Makar Mysz, ksz/ belsat.eu



#Wkrótce #Mołdawii #odbędą #się #wybory #prezydenckie #referendum #sprawie #przystąpienia #kraju

Żródło materiału: BIEŁSAT

Polecane wiadomości