26.5 C
Warszawa
5 maja, 2024, 17:43
MigranciwPolsce.pl
CARITAS

Dom, którego nie dała rodzina

Zawiodły rodziny, mężowie, partnerzy, najbliżsi. Zostały same z maleńkimi dziećmi. Bez domu, bez wsparcia, bez pieniędzy, bez pracy, a często także bez zawodu i jakiegokolwiek przygotowania do życia. Matki, które znalazły się w takiej sytuacji, mogą liczyć jedynie na otwartość i dobre serce osób obcych i własny kąt w Domu Samotnej Matki, prowadzonym przez Caritas. Takim jak ten w Supraślu, którego kierowniczką jest siostra Christiana.

Siostro, jak długo istnieje Dom Samotnej Matki i Dziecka w Supraślu i od kiedy Siostra się nim opiekuje?

Pierwotnie Dom Samotnej Matki i Dziecka prowadzony przez Caritas Archidiecezji Białostockiej mieścił się w Wasilkowie oddalonym od Supraśla o kilkanaście kilometrów. W tym rozumieniu placówka działa już od 25 lat. 8 lat temu Dom został przeniesiony do Supraśla. Ja kieruję placówką od 3 lat.

Kto najczęściej szuka wsparcia w prowadzonej przez Siostrę placówce?

Przez te lata, gdy opiekuję się placówką, w naszym Domu mieszkało 20 kobiet z dziećmi, w sumie około 30 osób. Powody, dla których kobiety te szukały pomocy, były różne. Historia każdej z nich była inna, ale to, co je łączy, to trudna sytuacja materialna – brak środków na utrzymanie mieszkania, a czasem i na podstawowe produkty konieczne w codziennym życiu. Do tego najczęściej dochodzi samotność, brak wsparcia drugiego człowieka – ojca dzieci, najbliższej rodziny, przyjaciół. Były też kobiety, które padły ofiarą przemocy domowej. Wiek naszych podopiecznych był różny, ale są to zwykle panie mające od 18 do dwudziestu kilku lat.

Na jakiego typu pomoc mogą liczyć kobiety zgłaszające się do was, bo nie jest to przecież tylko nocleg i wyżywienie, wiem, że zmierzacie raczej w kierunku udzielania bardzo kompleksowego wsparcia?

To prawda, dążymy do udzielania jak najbardziej kompleksowego wsparcia, w czym pomagają nam nasi wspaniali wolontariusze różnych profesji, między innymi prawnicy, psychologowie, logopedzi, nauczyciele czy lekarze. Mamy wsparcie ze strony cudownych ludzi – naszych darczyńców, zarówno indywidualnych, jak i biznesowych, oraz pomoc MOPS-u. Najczęściej pierwszą potrzebą kobiet, które do nas trafiają jest po prostu odpoczynek oraz odnalezienie poczucia bezpieczeństwa i spokoju. Naszym głównym celem w pracy z mamami jest niesienie im pomocy w odzyskaniu pewności siebie, w nawiązaniu prawidłowych relacji z dzieckiem oraz w usamodzielnieniu się. Zawsze naszym marzeniem jest to, aby mama mogła po wyjściu z placówki prowadzić szczęśliwe życie wraz ze swym potomstwem. Zależy nam na tym, aby znalazła pracę, która pozwoli jej się utrzymać, i mieszkanie, które będzie w stanie opłacić.

Jak wygląda życie w prowadzonej przez Siostrę placówce?

Staramy się razem tworzyć prawdziwy dom, razem przeżywać codzienność. Życie najczęściej toczy się w salonie i w kuchni. Tutaj mamy razem gotują i razem jedzą. Tutaj bawimy się z dziećmi, rozmawiamy. Mamy wymieniają się radami, spostrzeżeniami, ale dzielą też troski i problemy. Dla wielu z nich pobyt w placówce jest prawdziwą szkołą życia – uczą się gotować, sprzątać, budować relację z dzieckiem i z innymi ludźmi.

Jak zgłaszające się do was mamy radzą sobie z macierzyństwem? Czy oczekują od was udzielania porad, pomocy, na przykład w zakresie pielęgnacji czy żywienia dziecka?

Z tym jest bardzo różnie. Są mamy, które świetnie dają sobie radę, jeśli chodzi o kwestie pielęgnacji i żywienia dziecka, ale są i takie, które wymagają wsparcia. Nie jest to wcale kwestia wieku, wszystko zależy po prostu od tego, czy kobieta wyniosła takie umiejętności ze środowiska, w którym się wychowała, lub czy w trakcie ciąży miała czas i okazję, aby się do macierzyństwa przygotować.

Ile miejsc oferuje wasza placówka?

Mamy pięć pokoi, a założeniem jest, że każda mama jest kwaterowana wraz z dziećmi w osobnym pokoju. Tak więc może u nas mieszkać pięć mam jednocześnie. Jednak zdarzało się nam już gościć więcej kobiet. Aby podołać temu wyzwaniu, przysposobiłyśmy dwa pokoje służbowe na potrzeby zakwaterowania mam z dziećmi. Często z wielkim żalem muszę odmawiać gościny u nas ze względu na małą liczbę miejsc. W takich sytuacjach zawsze odsyłam kobiety do innej placówki, która będzie w stanie otoczyć je opieką. Mała liczba miejsc w naszym Domu stwarza ograniczenia, ale z drugiej strony pozwala na utrzymanie ciepłej, rodzinnej atmosfery. Tak naprawdę problemem jest fakt, że w najbliższej okolicy nie ma innego Domu Samotnej Matki i Dziecka, a na pewno taki by się przydał.

W jaki sposób pomagacie matkom w usamodzielnianiu się?

Staramy się działać wieloaspektowo. Często musimy zacząć od tego, by mama pozyskała podstawowe umiejętności konieczne do prowadzenia samodzielnego życia z dziećmi, takie jak sprzątanie, gotowanie, rozsądne dokonywanie zakupów i zarządzanie budżetem domowym. Zachęcamy kobiety do kontynuowania edukacji, jeśli edukacja została przez nie przerwana. Korzystając z pomocy naszych wspaniałych wolontariuszy psychologów pomagamy kobietom nabrać wiary w siebie i w swoje możliwości. Wspieramy je w szukaniu pracy oraz kwaterunku, na który będą mogły sobie pozwolić finansowo. Z tymi dwoma sprawami jest nam naprawdę najtrudniej. Marzy mi się, aby ktoś o dobrym sercu nawiązał z nami współpracę w tym zakresie. Byłoby wspaniale, gdyby znaleźli się pracodawcy, którzy zechcieliby przyjąć do pracy na okres próbny taką mamę, biorąc pod uwagę fakt, że ze względu na to, że samotnie wychowuje dziecko, najczęściej bez jakiegokolwiek wsparcia rodziny, nie jest w pełni elastyczna czasowo.

Na jaką pomoc z waszej strony mogą liczyć kobiety, które opuszczają Dom Samotnej Matki i Dziecka w Supraślu?

Zależy nam na tym, by utrzymać kontakt z kobietami, które opuszczają naszą placówkę, aby móc wspierać je dobrą radą, dodawać otuchy i motywować do działania. Ponadto udzielamy pomocy rzeczowej, jeśli istnieje taka potrzeba – mam na myśli żywność o długim terminie przydatności, podstawowe środki higieny i chemii gospodarczej czy odzież.

Czy ze względu na konflikt w Ukrainie ten rok był wyjątkowo trudny? Czy dużo ukraińskich mam szukało wsparcia w waszej placówce?

Rosyjska agresja na Ukrainę to wielka tragedia. Tyle niepotrzebnego cierpienia, tyle smutku… To nie powinno się było nigdy wydarzyć. W naszym Domu schronienie znalazło siedem mam z Ukrainy, spod Odessy. Pięć ukraińskich mam wciąż mieszka z nami. Cztery z nich to rodzone siostry, których mężowie pozostali w ojczyźnie, by jej bronić. Jakiś czas temu jeden z mężczyzn zadzwonił do mnie. Ta rozmowa była bardzo wzruszająca. Mężczyzna był przemiły i dzwonił z ogromnymi podziękowaniami dla nas za to, że opiekujemy się jego żoną i dziećmi, choć to jego obowiązek, z którego teraz nie może się wywiązywać. Kobiety z Ukrainy świetnie integrują się z naszymi polskimi mamami. Mieliśmy bardzo piękną wspólną polsko-ukraińską Wigilię, z Ewangelią w języku ukraińskim czytaną przez jedną z mam i z franciszkańską modlitwą o pokój w trzech językach. Na koniec były polskie i ukraińskie kolędy.

Czy poza Ukrainkami gościliście u siebie w minionym roku jeszcze jakieś cudzoziemki?

Od czasu, gdy kieruję placówką, to nie, ale wiem, że wcześniej mieszkała u nas mama z Białorusi.

Czy trudno jest Siostrze rozstawać się z dziećmi, które opuszczają Dom wraz z mamami? Niejednokrotnie przecież bierze Siostra udział w ich wychowywaniu, przygląda się jak stawiają pierwsze kroki, wypowiadają pierwsze słowa, jak się bawią i śmieją, jak rosną.

To prawda, każda z nas jest w jakimś stopniu zaangażowana w wychowywanie dzieci. Jednak moment, gdy nasi podopieczni opuszczają Dom, nie jest czasem rozstania. Oni wszyscy są na co dzień w naszych sercach i w naszych modlitwach. Powierzamy mamy i dzieci opiece Boga. Poza tym, tak jak już wspominałam, staramy się utrzymać kontakt z kobietami, które się od nas wyprowadzają, dowiadywać się, co u nich słychać, jak sobie radzą, jak mają się ich dzieci.

Mnie najbardziej utkwił w pamięci chłopczyk, który miał spore problemy zdrowotne, ale był niezwykle ciepłym dzieckiem. Już w pierwszym dniu pobytu w naszej placówce zaczął mówić do mnie „baba” i tak oto pozyskałam wnuczka.

Jeśli ktoś chciałby was wesprzeć darowizną rzeczową, to czego obecnie najbardziej potrzebujecie?

Potrzeby są bardzo różne, w zależności od sytuacji, jaką aktualnie mamy w placówce. Najlepiej, aby taka osoba skontaktowała się z nami, bo wtedy będzie miała pewność, że przedmioty, które przekaże, będą tymi, których w danym momencie najbardziej potrzebujemy. Najczęściej przyjmowanymi przez nas darowiznami jest żywność o długim terminie przydatności, jedzenie i mleko dla dzieci, podstawowe środki higieny i chemii gospodarczej. Są też darczyńcy, którzy przekazują nam odzież, zabawki dla dzieci czy jakieś sprzęty typu przewijak. Za wszystkie dary jesteśmy ogromnie wdzięczni, bo zdecydowanie ułatwiają nam one niesienie pomocy mamom i dzieciom.

Czy mogłaby Siostra podać numer telefonu, pod który będzie mógł zadzwonić potencjalny darczyńca, aby dowiedzieć się, czy przedmioty, które chce przekazać, są tymi, które będziecie mogli dobrze spożytkować?

Tak, oczywiście, podaję numer do naszej placówki: +48 728 594 175

Czy jest coś takiego, co bardzo ułatwiłoby życie w prowadzonym przez Siostrę Domu?

Oj, jest, jest coś takiego — łazienka przy każdym z pięciu pokoi dla mam. Na wybudowanie i urządzenie łazienek od lat nie starcza nam pieniędzy. Oczywiście mamy kilka natrysków i toalet, ale wszystkie są w jednym miejscu, w jednym dużym pomieszczeniu. Wspólna łazienka staje się znaczącym problemem, gdy któreś z dzieci lub któraś z mam choruje, wtedy najczęściej nie udaje się uniknąć roznoszenia choroby. Mocno to odczułyśmy w chwili, gdy jedna z mam złapała COVID-a i niestety pozarażało się sporo osób. Była już przeprowadzana ekspertyza i wiemy, że to wszystko da się przebudować. Niestety brak nam na to środków finansowych. Może znalazłaby się jakaś firma, która byłaby w stanie i zechciałaby z dobrego serca wykonać dla nas taki remont nieodpłatnie.

Czy w minionym roku jakiś darczyńca otoczył was szczególną opieką?

Sieć handlowa Rossmann bardzo nas wspomogła już drugi rok z rzędu. Dzięki objęciu nas programem „Pomagamy jak umiemy kobietom” otrzymaliśmy od nich taką ilość podstawowych produktów chemii gospodarczej, kosmetyków dla dzieci i kobiet oraz pieluch, że wystarczyło nam na cały rok i mogłyśmy jeszcze wspomóc kilka mam, które opuściły już naszą placówkę. Była to naprawdę bezcenna pomoc i bardzo ułatwiła nam działanie.

Czy ma Siostra jakieś nowe plany odnośnie organizacji życia w Domu?

Ciągle myślę o tym, jak stworzyć swego rodzaju bazę osób różnych profesji, które byłyby w stanie nam pomóc w różnych kryzysowych sytuacjach. Wspaniale, gdyby w takiej bazie można było zgromadzić fachowców takich specjalizacji, jak psycholog, pedagog, lekarz internista, lekarz pediatra, lekarz ginekolog, stomatolog, logopeda, prawnik oraz osoby, które mogłyby udzielić uczącym się jeszcze mamom korepetycji z matematyki, polskiego czy angielskiego. Obecnie współpracują już z nami wspaniali wolontariusze, którzy są przedstawicielami niektórych z wymienionych przeze mnie profesji, ale czasem zdarza się coś zupełnie niespodziewanego, a akurat dana osoba może nie być dyspozycyjna, więc dobrze byłoby mieć kontakt do większej liczby chętnych do niesienia pomocy.

Często zastanawiam się również jak rozwiązać wyjątkowo trudną sytuację ze znalezieniem mieszkań dla mam z dziećmi, które opuszczają naszą placówkę. Najem i czynsz muszą być na tyle niskie, aby kobiety w niełatwej sytuacji materialnej mogły samodzielnie podołać tym opłatom i aby starczyło im jeszcze na jedzenie, leki, odzież. Przecież celem, który nam przyświeca, naszą misją, jest doprowadzenie do takiej sytuacji, w której opuszczająca Dom kobieta z dzieckiem czy dziećmi była w stanie prowadzić samodzielne i szczęśliwe życie. To jest to, o czym marzymy dla każdej mamy i dla każdego dziecka, które często trafiają do nas tak bardzo pokrzywdzone przez los.

Domy Samotnej Matki prowadzone przez Caritas

Domy Samotnej Matki prowadzone przez Caritas diecezjalne to placówki, o których mało się mówi, głównie ze względu na ochronę prywatności i zapewnienie bezpieczeństwa ich mieszkańcom – mamom i ich dzieciom. Obecnie w całej Polsce funkcjonują 23 takie placówki. Do miejsc tych trafiają bardzo często kobiety z dziećmi wprost z interwencji domowych, często w środku nocy, czasem pobite, i to nie po raz pierwszy, przez swych przemocowych partnerów.

Największym i najtrudniejszym do udźwignięcia ciężarem dla samotnych matek jest poczucie osamotnienia, poczucie, że drugi człowiek okazał się nieodpowiedzialny, zawiódł, pozostawił. Powoduje to silny stres i zwiększa bezradność. Bywa, że do placówek zgłaszają się z prośbą o możliwość czasowego zamieszkania nastolatki w ciąży, które uciekły lub zostały wyrzucone ze swych rodzinnych domów ze względu na nieplanowaną, a więc i niechcianą, ciążę. Nastolatkom towarzyszy poczucie winy i odrzucenia przez rodzinę – matkę, ojca, rodzeństwo, dziadków. Zgłaszają się też kobiety, które samotnie wychowują dzieci i z różnych względów znalazły się w trudnej sytuacji materialnej, czasem bez dachu nad głową czy też po prostu bez możliwości samodzielnego utrzymania się z dzieckiem. Czas pobytu kobiet w placówkach jest różny, czasem jest to kilka tygodni, a czasem kilkanaście miesięcy.

Osoby, które opiekują się kobietami i dziećmi mieszkającymi w Domach Samotnej Matki, znają wiele bardzo smutnych, a czasem wręcz tragicznych historii ludzkiej niedoli. Prowadzone przez Caritas placówki zapewniają kobietom nie tylko możliwość zamieszkania, wyżywienia, podstawowe kosmetyki, środki higieny dla dzieci, ale też pomoc w opiece nad dziećmi – w ich pielęgnacji, wychowaniu. Pomagają też kobietom w nawiązywaniu prawidłowych relacji z dziećmi i otoczeniem oraz wspierają na drodze do usamodzielnienia się – w poszukiwaniu pracy i kwaterunku czy podjęciu dalszej edukacji. Dzięki bezpłatnym poradom prawnym matki mogą uregulować sprawy socjalne takie, jak na p przykład świadczenia alimentacyjne. Przy wsparciu psychologów i terapeutów odzyskują poczucie własnej wartości oraz kontrolę nad swoim życiem, zrywają z patologicznym środowiskiem, czasem z uzależnieniami. Dzięki pracy i zaangażowaniu pracowników i wolontariuszy Caritas kobiety i dzieci znajdują ciepło i wsparcie, którego nie dała im najbliższa rodzina.

Na zdjęciach od lewej: Dom Samotnej Matki w Zielonce (Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej), Dom Samotnej Matki „Dar życia” im. św. Józefa (Caritas Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej), Diecezjalny Dom Matki i Dziecka w Sosnowcu (Caritas Diecezji Sosnowieckiej)

Źródło: https://caritas.pl/

Zapraszamy do wsparcia CARITAS POLSKA 🙂

Polecane wiadomości