✅ Nie chcieli wierzyć, że będzie źle, mówię im, żeby wyjeżdżali natychmiast, a oni jeszcze chcą wypić kawkę, jeszcze posiedzieć – opowiadają o swoich turystach Sławek Osiecki i Bożena Osiecka , właściciele Pałac Książęcy we Wleniu. Bożena i Sławek z pomocą Przyjaciół wynoszą dzisiaj meble, suszą krzesła, przeglądają straty. Najgorsze są podłogi, które podniosła woda i przez to nie można otworzyć wszystkich drzwi. Do przypałacowego parku właściciele jeszcze nie wchodzą, wciąż nie wiadomo, jak zachowa się ziemia. Bramę pałacu dzieli od Bobru dokładnie 150 metrów, najgorszy był dźwięk wpływającej wody, człowiek jest w środku, a słyszy, że płynie woda. Ludzki umysł nie potrafi sobie z tym poradzić, przynajmniej na początku.
– Kiedy znowu przyjmiecie gości? – pytam.
-Mamy nadzieję, że za miesiąc – odpowiada Sławek. I uśmiecha się.
*
– Huk był potworny. Przewalały się takie wielkie bałwany. Ale, Asiu… nauczyliśmy pływać wielkie drzewo – opowiada mi ks. Stefan Łobodziński z Ołdrzychowic Kłodzkich, przez które przetoczyła się gwałtowna fala i w opowieści o uczeniu drzewa pływania tragedii czuję nadzieję. Ołdrzychowice często pokazywałam w książkach i w programach, bo obok kościoła stoi fantastyczne mauzoleum Magnisów, które, co prawda nie ucierpiało, woda podtopiła zaledwie kryptę, ale dookoła wszystko zniszczone. Jednak…
– Przyszedł strażak i zapytał, czy może się wykąpać na plebanii, a przecież my od trzech dni bez wody, prądu…
W Ołdrzychowicach mówią, że turyści z pewnością długo do nich nie przyjadą.
*
Wieża Książęca w Siedlęcinie. Ela Marut barwnie opowiada turystom o historii.
– Usłyszeliśmy, że trzeba Was odwiedzać, więc jesteśmy – mówi rodzina, która właśnie przyjechała.
Kupują bilety, książki, zakładki, ale… nie zwiedzają. Już kiedyś byli, teraz liczy się wsparcie :).
*
Dzwoni z Warszawy przedstawiciel wielkiej firmy i pyta dlaczego przerwaliśmy pracę nad filmem o pięknie Kotliny Kłodzkiej, który zamówił.
– Tu jest rodzina, która wzięła kredyt na budowę domu, właśnie mieli się wprowadzić, ale domu już nie ma – mówię.
Mój rozmówca milczy.
✅ Dolny Śląsk odrodzi się wbrew wszystkiemu. To niesamowite, ile siły dała wielu ludziom ta tragedia, choć najgorsze dopiero nadchodzi. Gdy minie adrenalina, przyjdzie codzienność i wtedy będzie potrzeba jeszcze więcej pomocy. Nawet tej malutkiej, takiej “obok”, wsparcia, telefonu, dobrego słowa. Dlatego, apeluję po raz kolejny, nie zostawiajcie nas. Dolny Śląsk nie jest zamknięty, choć są miejsca, w których czeka mnóstwo pracy.
Ps. Zdjęcie na mokrej kanapie pałacowej we Wleniu. Kanapa nie przetrwała.