MigranciwPolsce.pl
Dzielimy się poruszającymi historiami, które zostały nadesłane przez rodziny osób z niepełnosprawnoś…

Dzielimy się poruszającymi historiami, które zostały nadesłane przez rodziny osób z niepełnosprawnoś…


Dzielimy się poruszającymi historiami, które zostały nadesłane przez rodziny osób z niepełnosprawnością w ramach Kampania społeczna Póki MY żyjemy.

„Byłam akurat sama w mieszkaniu (mąż był w delegacji), gdy syn dostał ataku padaczki i bardzo niefortunnie upadł. Upadając rozciął sobie skroń, a mi złamał kilka kości stopy i poturbował.

Syn ma 39 lat, ciężką niepełnosprawność intelektualną, porażenie mózgowe, i padaczkę. Potrzebuje asysty w higienie osobistej, chodzeniu, jedzeniu, braniu leków, ubieraniu się. Umie napisać “mama”, “tata” i swoje imię. Jest ode mnie wyższy o 30 centymetrów i cięższy o 20 kilogramów. Przygniótł mnie swoim ciałem, a ja MUSIAŁAM jakoś mu pomóc.

Wydostałam się, znalazłam potrzebne leki i je podałam, przyciskałam ranę na głowie syna, by zatamować krwawienie i odmierzałam czas. Patrzyłam, czy sinieją mu usta. Gdy atak się uspokoił i syn oddychał, zadzwoniłam po pogotowie. Zajęli się i synem, i mną.

Nie powinnam była chodzić, ani dźwigać, lekarz prosił o oszczędzanie stopy. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Musiałam pomagać synowi jeść, chodzić, myć się, podcierać tyłek. Na szczęście sąsiadka zrobiła mi zakupy. Nie znamy się zbyt dobrze, ale ja i tak nie mam przyjaciół – nie mam na to czasu.

➡️ Moje największe problemy to:
– samotne dźwiganie egzystencji swojej i syna
– brak kontaktów z innymi dorosłymi
– brak osoby, która odciąży, gdy jest taka potrzeba.

⚠️ Jednak najtrudniejsze w tej sytuacji było uświadomienie sobie, że tak naprawdę nie mam nikogo dodatkowego do pomocy, ani nie mam się do kogo zwrócić o tę pomoc. Potrzebowałam kogoś, kto mógłby mojego syna umyć, podać leki i nakarmić, żebym mogła bardziej zadbać o te złamaną stopę. Bardzo brakuje mi kogoś, kto zrobi zakupy i zostanie na herbatę, na chwilkę. Kogoś, kogo mój syn nie obrzydzi i nie wystraszy.

‼️ Ja nie mam przerw, nie śpię (syn wstaje w nocy co godzinę, bo chce iść do toalety, a musi być prowadzony pod pachę), jestem codziennie bita przez syna. Jeżeli obiad mu nie pasuje, to się o tym dowiem poprzez zrzucenie talerza na ziemię.

Osoby z niepełnosprawnościami nie zawsze są miłe i uśmiechnięte. To nie zawsze są wieczne urocze dzieci. Moje życie też jest ważne, ja również mam je tylko jedno.”

#pókiMYżyjemy #historierodzin #ważniiwidoczni
#rodziceOzN #pracaopiekuńcza




Żródło materiału: Stowarzyszenie MUDITA

Polecane wiadomości