Przekroczenie uprawnień, polityczne naciski na służby i wytwarzanie nierzetelnych dokumentów – takie zarzuty wobec Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika, funkcjonariuszy ABW oraz Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców z czasów PiS pojawiły się w zawiadomieniu złożonym przez Lyudmyla Kozlovska z Open Dialogue Foundation / Fundacja Otwarty Dialog. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Funkcjonariusze ABW mieli z inspiracji swoich politycznych zwierzchników wytwarzać od 2018 r. dokumenty zawierające nieprawdziwe informacje, które wskazywały na to, że Kozłowska stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Sądy administracyjne wydały łącznie sześć wyroków, w których uznawały wpisanie aktywistki na listę osób niepożądanych za bezpodstawne.
Zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, pod koniec października ubiegłego roku złożył adwokat Paweł Zieliński, pełnomocnik Ludmiły Kozłowskiej.
Bartosz Kramek upublicznił na portalu X pismo z Prokuratury Okręgowej w Warszawie potwierdzające informacje o wszczęciu śledztwa w związku z art. 231 kk. (nadużycie uprawnień) oraz 271 kk. (poświadczenie nieprawdy).
— Sądy za każdym razem wskazywały, że decyzje Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców nie mają żadnych podstaw, ale po ich uchyleniu kierowały sprawy do ponownego rozpatrzenia. To była furtka, która pozwalała na pozyskiwanie lipnych materiałów z ABW, które utajniano, żebyśmy nie mieli do nich wglądu. Za szóstym razem sąd stracił cierpliwość, a podejście organu zmieniło się dopiero po zmianie władzy – mówi aktywista, prywatnie mąż Kozłowskiej.
— Nie może być tak, że centralny organ administracji rządowej zachowuje się jak pacynka w rękach służb specjalnych, nie weryfikuje informacji i ich źródeł, tylko bezkrytycznie przyjmuje każdą bzdurę, która zostanie mu podsunięta. Sąd jasno wskazał, że szef urzędu musiał dokonać samodzielnej oceny, choć oczywiście rozumiem, że nie takie były oczekiwania ówczesnego szefa MSWiA — zaznacza Kramek.
Dopiero w lipcu ubiegłego roku Ludmiła Kozłowska została wykreślona z wykazu osób niepożądanych w naszym kraju. W załącznikach do zawiadomienia złożonego w prokuraturze dołączono m.in. dokument z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który może mieć istotne znaczenie z punktu widzenia śledztwa. Wskazuje on, że ABW… nie ma już do Kozłowskiej żadnych zastrzeżeń. Dlaczego zatem – i na jakiej podstawie – agencja uważała inaczej przez 6 lat? Ma to zweryfikować śledztwo.
— Nie mam wątpliwości, że odpowiedzialność za działania przeciwko mnie spoczywa nie tylko na byłych szefach ABW, ale również osobiście na Mariuszu Kamińskim. Liczę na to, że prokuratura sprawnie zweryfikuje materiał dowodowy, odsłoni kulisy fabrykowania tajnych dokumentów, które wielokrotnie zakwestionowały sądy i postawi zarzuty sprawcom — mówi Onetowi Kozłowska.